Elu!
U nas tak samo upał nie do wytrzymania ale też musiałam pojechać nakarmić gromadkę i troszkę podlać kwiatuchy. Podlałam cały ogródek mojej sąsiadce, która leczy boreliozę i nie może wychodzić na słońce. Tak się martwiła o trawę i warzywa. Trawę kosi mój mąż a ja podlewam warzywka. Dziś wyrwałam jej troszkę chwastów i przy okazji oprysków u mnie zrobiłam jej oprysk na komary i kleszcze. Będzie miała niespodziankę.Kupiłam ten preparat jak dowiedziałam się o jej chorobie i zlałam dziś cały ogródek.Jak się sprawdzi będę go polecać.
Elu! Pomysł zacny ale...Próbowałam już zrobić coś takiego wśród działkowców, którzy dokarmiają koty ale nie udało się. Szukałam kogoś kto by do spółki ze mną kupił lub kupował taki większy 10 kilowy worek karmy, która w tej ilości wychodzi o wiele taniej niż ta dostępna w sklepach.Nie było chętnych. Pan, który dokarmiał te trzy kociaki przynosił im z domu makaron mieszany z czymś tam i parówki. Jedna pani, u której zamieszkała moja bura kotka, którą przepędziła czarna kicia kupuje saszetki gdyż ta kotka nie je suchej karmy. Kicia ma zęby w okropnym stanie. Dwa lata temu sama wiozłam ją na sterylkę i prosiłam,żeby zobaczyli te zęby. Ma jeden wielki kamień i połamane tylne nadające się do usunięcia.Operacja kosztowna i nie "refundowana". Szczepiłam ją na swój koszt.Wcześniej leczyłam nosząc jej zdjęcia do lecznicy gdyż opuchlizna zasłaniała oczko.
Dziś była u mnie delegacja z sąsiedniej alejki z wiadomością,że jest kotka z trzema maluchami. Kotki nie widzieli od kilku dni a maluchy siedzą w opuszczonym ogródku w krzakach. Fajni młodzi ludzie ale nie wpadli na to,żeby nakarmić te maluchy a przynajmniej postawić miskę. Jeden podobno już zdechł. Dzwoniliśmy do schroniska. Nie wezmą bo nie ma miejsca. Szukamy na grandę domu tymczasowego i może jutro uda się odłowić te maluchy.Wszyscy narzekają,że przybywa kotów na ogródkach ale nikt nie kiwnie palcem. Wywiesiłam wiosną ogłoszenie na tablicy ze swoim nr telefonu i numerem ogródka oraz informacją o sterylizacji i zero odzewu. Odzew jest teraz jak są maluchy a za chwilę będą następne. Mój mąż śmiał się,że niepotrzebnie napisałam na ogłoszeniu sterylizacja gdyż ludzie nie wiedzą co to znaczy.

Książkę już bym mogła napisać o losie tych bidaków i o ludziach, o portretach psychologicznych. Naoglądałam się tam przez te trzy lata...
PS. Na naszym forum był wątek pt. "jak pozbyć się kotów z ogrodów" , którego tytuł zmieniono później na "koty kontra rośliny"
http://forumogrodnicze.info/viewtopic.p ... &start=168
Bez komentarza.