Donice obfotografuję wieczorem przy okazji podlewania, to pokażę, ale wszystko rośnie w oczach, co widzę co rano, gdy coraz bardziej zawęża mi się widok z okien
Zuziu, ta ciemniejsza róża to Rapsody in Blue...u mnie bardziej w wersji "in Fuchsia", bo w pełnym słońcu rośnie - niesamowicie mocno przyrastający i bujnie kwitnący krzew, z bliska wyglądający tak:
To białe maleństwo, to skalniaczek od EwyM lub Marysi - od obu dziewczyn dostałam po reklamówce skalniaczków i rosną jak wściekłe

a żurawki ewidentnie od słońca, bo ja swoich nie nawożę. Co ciekawe celowo posadziłam je tam, bo w zeszłym roku spaliło mi na słońcu którąś z ciemnobordowych, a tu niespodzianka - jasne też pali
Jagodo, hoho, zasłużyłam (w koncu) na jakąś pochwałę?

I od razu odpowiadając na pozostałe pytania dotyczące Lykkefund: sama ją rozpinałam inaczej miałaby pędy przygięte do ziemi, bo są dość wiotkie w fazie rośnięcia. Wedle reguł rozpinania róż pnących, gałęzie główne powinny być możliwie poziomo, bo kwitnienie jest na przyrastających prostopadle do nich nowych pędach. Z drugiej strony Dorothy Perkins (jutro pokażę) mam prowadzoną w pionie aż do wysokości 2,5 metra i też radzi sobie doskonale (pomijając mączniaka). Lykke sadziłam jesienią 2012 r. Wiosną 2013 urosła o jakiś 1-1,5 metra, do jesieni dorosła kolejne 2. Obecnie ma około 5-6 metrów, ale najsilniej rośnie po kwitnieniu, więc mój żart o przerośnięciu domu, może wkrótce stać się prawdą

A kupowałam w Rosa...m.
Irminko, muszę przypomnieć sobie jak Twoja wygląda, ale widziałam na angielskich stronach ogrodniczych Lykkefund pnącą się po drzewie i żyjącą własnym życiem, dorastając do wysokości 10 metrów i więcej. Przy południowej wystawie prawdopodobnie będzie szybciej przekwitać, ale jeszcze intensywniej (o ile to mozliwe) pachnieć. U mnie rośnie od zachodu, ale zahaczającego o południe, więc ma pół dnia słońca.
Agnieszko, dzięki

Rzeczywiście, nieskromnie powiem, że dumna jestem z tego, że cały front domu obsadzony własną uprawą plus kilkoma roślinkami od forumek.
Marysiu, fakt, staram się

ale najlepszy wpływ na ograniczenie liczby chwastów ma to, ze w tym roku nie tworzę niczego nowego, co najwyżej w wolnym czasie przygotowuję grunt pod przyszłoroczne rewolucje - w związku z tym, choć generalnie czasu mam mniej niż w zeszłym roku, to większość mogę poświęcić na systematyczne odchwaszczanie, choć jak widać będzie na kolejnych zdjęciach, do ideału to jeszcze sporo brakuje - do mojego mniej, do forumowych estetów - więcej

A pytasz o szałwię muszkatałową? to z własnego siewu zeszlorocznego - zaczęła zarastać perzem, więc wiosną przeniosłam na czyste miejsce i odwdzięczyła się kwitnieniem - ma typowe omszałe liście, więc raczej lobelią nie będzie
no to zapraszam na różobranie - róże niepodpisane mają znaczniki pod ziemią, ale jak komuś zależy na nazwie, to pytajcie - porównam z listą zakupową i bedę zgadywać
Snow Pavement
Sea Foam:
Być może Uncle Walter:
New Dawn:
Mrs Hardy
Moja obecna faworytka - Mrs John Laing:
NNki z zakopanymi znacznikami:
rozkwitł też Chopin, Dr Van Der Fleet, Kórnik, Amelia i kolejne miniaturki, no ale jak pisałam wcześniej...nie nadążam z robieniem zdjęć
