Ja w tym roku pierwszy raz mam pomidory z własnej rozsady (wcześniej kupowałam sadzonki). I martwiłam się, że większość taka marna, rachityczna. Przetrzymałam za długo w doniczkach (trochę się zeszło zanim powstał tunel, a i na sadzenie brakowało czasu). I tylko Black Krim ma ładne, zdrowe, zieleniutkie liście i się tak na niego cieszyłam.... A wczoraj wyczytałam, że on właśnie ma wzrost wegetatywny i wcale z tych bujnych liści cieszyć się nie należy. Z kolei przetrzymanie w doniczkach moich marniaków pomoże wzmocnić ich wzrost generatywny, co jest korzystne... Jak to się człowiek uczy całe życie.
W dodatku nie ma pomidora (oprócz Maskotki i Black Krim), któremu coś by nie dolegało... Sprawdzałam na tej stronie, co drogą dedukcji wybiera się rodzaj choroby lub niedoboru, ale większość mi i tak nie pasuje, ale wstyd pokazać, bo pewnie orzeklibyście, że mam paskudztwa a nie pomidory

Przebarwienia są najróżniejszych kolorów i kształtów. Często nie pasują mi do konkretnych objawów i zdjęć podawanych w internecie.
Ale ja się ciesze, że pierwsze koty za płoty - w nowym miejscu, na nowej ziemi, może jakoś dadzą radę. W sumie ok. 110 krzaków, z czego większość pod folią. Z racji na dużą ilość roślin, będę prowadzić na jeden pęd. Część pomidorów ma wyraźne pąki, ale nie kwitną jeszcze.
Wczoraj opryskałam od zarazy - Ridomilem (nie wiem, czy to dobry wybór), bo zauważyłam jakiegoś grzyba na begoniach, a i komunikaty trąbią, że zaraz tuż tuż.