Kasiu - u mnie wieje w zasadzie cały czas z małymi przerwami. Ale oczywiście to już tylko "większy wiater"

Azalia niestety już przekwita - za to właśnie nie mam do nich serca... Takie róże na przykład

nawet jeśli kwitną raz w sezonie, to zdecydowanie dłużej. Twoje różyce widziałam

Są piękne, niech Ci zdrowo rosną

219 zł za donicę - trochę drogo... Czarne surfinie gdzie namierzyłaś? Choć mówię już zdecydowane "stop" doniczkowym do ogrodu w tym sezonie. I tak rok temu zarzekałam się, że ogród jest po to, by sadzić w ziemi, a w tym roku jakoś nie jestem wierna temu poglądowi
Aniu - ptaki w tym roku oszalały.. Mało tego - w drewutni mam jedną belkę pod dachem całą usłaną mchem. Śmieję się, że ten ptaszek musiał być tak niezorganizowany jak ja - naznosił, naznosił i nie mógł się zdecydować, w którym miejscu zrobić gniazdo. Jego "śmieciuchy" leżą równo usłane na długości prawie 2 metrów. Nie sądzę, by to wiatr tak nabałaganił - to miejsce całkowicie osłonięte.
Agness - jak chcesz, mogę poszukać młodego odrostu pontyjskiej dla Ciebie. Na pewno coś znajdę

Zanim się rozrośnie, minie kilka lat, może w międzyczasie coś wypadnie i miejsce się znajdzie
Sabinko - wierzę i współczuję

Niestety nie wiem, w jakim wieku są rośliny, które były tu już przede mną. Ogrodem zajmuję się dopiero jeden sezon, dom kupiliśmy jesienią 2012. Faktycznie, rh jest ogromny - ma ze 2 metry wysokości i podobnie szerokości. Kwitnie na fioletowo, ale czy w tym roku coś pokaże...?
Madziu - ten sezon u mnie bardziej "ptasi" niż rok temu. Choć w ubiegłym miałam gniazdo kosów/drozdów na jodle przy samym domu, jakoś nie miałam szczęścia spotykać podlotów. Może po prostu zaczęłam uważniej patrzeć.. U mnie wieje praktycznie cały czas, ale i tak dobrze, że omijają nas burze i grad.
Aga - niestety Mama się rozchorowała i nie pojechaliśmy. Może w przyszły weekend się uda.
Udało mi się dziś namierzyć taką parkę - tata kos i dzieciak podlot. Zwróćcie uwagę, jaki ten dzieciak wielki i grubaśny

Cały czas drepcząc za ojcem pociesznie podśpiewuje, jakby krzyczał "głodny jestem!". Próbuje już sam wyciągać z ziemi robaki, ale jeszcze kiepsko mu to wychodzi. Fruwa już też coraz lepiej. Ojciec go nakarmił i odleciał. Podlot został pod sosną i dopiero po dłuższej chwili uciekł, gdy się zbliżyłam. Przyznam, że podloty to prawdziwi mistrzowie ukrywania się.
Tato, tato, zobacz, jak wysoko siedzę!
Tylko jak stąd sfrunąć? Ok, spróbuję...
No to dawaj robaka, już całe 5 minut nic nie jadłem!
Zaraz coś Ci znajdę.. Może być dżdżownica? Już szukam...
Tu na pewno jest ich sporo...
Dalej, dawaj, bo umieram z głodu!
Rany, ty już jesteś dzieciaku większy ode mnie!
Gdy jestem w pobliżu, sikorka siada nad budką i wydaje jednostajny dźwięk, jakby prosząc o odejście dalej, by mogła spokojnie wlecieć do budki. Jeśli stoję za blisko (a jest zdecydowanie bardziej płochliwa niż kosy), nie wleci do budki, tylko obserwuje...
Trochę roślinek:
Pontyjska niestety już przekwita:
Pierwszy kwiat Blue Light:
Zaczyna kwitnienie drobny bodziszek czerwony:
Flammentanz walczy z mączniakiem rzekomym, ale pączków ma sporo:
Graham sadzony latem ubiegłego roku jest już całkiem sporym krzaczkiem:
Louise Odier zapączkowany:
Nelly Moser
Drobne, niepozorne. Lubię je, kojarzą mi się z Żuławami i dzieciństwem:
Pastella z wiosennego sadzenia:
Ukorzeniana z dwóch patyczków (tyle tylko zostało

) Rhapsody in Blue:
Pączek Rotes Meer od 3 tygodni nie ma warunków, by się rozwinąć:
Pod latarnią posadziłam trzmielinę pnącą, której pozbyła się Mama:
Spóźnialski tulipan z grupy, która skończyła kwitnienie już z dobry miesiąc temu:
Bierdonkowy:
Skromny ukwap dwupienny:
Na koniec kwiaty rododendrona hypoleucum, o którego zbliżenie prosiła Marysia:
Miłej niedzieli Kochani!
