Dorotko,jak na razie większych szkód nie zauważyłam.Nie da się jednak ich uniknąć jak mam tyle roślin przy domu,a rusztowania jednak muszą gdzieś postawić.
Misiu,jodła kalifornijska rośnie jak na drożdżach.Uwielbiam ją o tej porze kiedy ma takie seledynowe przyrosty.Płaski teren faktycznie jest praktyczny,ale na twojej skarpie można zwojować też cudeńka.
Marysiu,mam ostatnio straszne doły spowodowane problemami rodzinnymi i jakoś nie mam nastroju nawet na ogladanie waszych pięknych ogrodów.
Kasiu,dziękuję za wspaniałą wizytę,jesteście tak ciepłymi ludżmi,że chociaż na chwilę człowiek zapomni o przekichanym swoim życiu.No i dziękuję bardzo za donice.Teraz tylko czekać na bezmrozne noce i obsadzić kwiatami.Dzisiejszy mróz poczynił mi szkody,ale trudno się mówi.Człowiek zrobi wieksze szkody i trzeba przeżyć,więc rosliny też przeżyję.
Dorotko,ciekawa jestem czy dowiedziałaś się jak włascicielka knajpy przechowuje swoje dragony,bo chcę dokupić we wtorek jeszcze jednego o brązowych liściach i różowych kwiatach.
Helenko,mam mikroskopijne begonie,a niektóre dopiero wychodzą,zupełnie nie mam pojęcia czym to jest spowodowane.Dwa lata temu miały już pełno pieknych kwiatów,nie wiem czy nadgonią.
Basiu,niestety nie jadę,nie mam z kim,czego bardzo żałuję.Może w przyszłym roku bedzie lepiej.
Aniu,lilii mam faktycznie sporo,ale i sporo zjadły mi nornice w miejscu,gdzie rosły też tulipany.Na skalniakowej rabacie nie mam ani jednego tulipana z poprzednich lat i lilii.
Ilonko,majstry po niedzieli mają skończyć.Okazało się,ze w kartonie nie było jednej główki od gzymsów,trzeba poczekać aż przyślą.W poniedziałek przychodza do zalania kolumn pod altanę i do koła pod basen.
Marzenko,bez strat nie obejdzie się.Mam nadzieję,że w maju albo w czerwcu zrobimy jakieś spotkanko,bo nie widziałyśmy się już dawno.
