Kochani czas wciąż ucieka tym bardziej teraz przed świętami, ale nareszcie trochę nadgoniłam, wszystkie okna pomyte, firanki poprane i większość z zaplanowanych prac porobiona, teraz zacznie się układanie menu, a działka na tydzień pójdzie w odstawkę, ale po świętach już nic nie będzie stało na przeszkodzie by oddać się zielonemu szaleństwu. Tak więc weekend był bardzo pracowity, ale jestem strasznie zadowolona, na działce oczywiście też troszkę podziałałam, ale większość w domu za to w towarzystwie takich umilaczy od synowej i syna, dostałam jeszcze pelargonie, a mój M dekoracyjny nocniczek

, ale fotki przy okazji. Z gorszych wieści, to, to, że zapowiadają w nocy temperatury minusowe

, u nas niby nie, ale jak sprawdziłam prognozę długoterminową to tak i w co tu wierzyć, profilaktycznie, to co mogliśmy znieśliśmy do domu, a posadzone niedawno powojniki z ładnymi już pączkami okryłam agrowłókniną, i to na tyle, gdyż wszystkiego się niestety nie da, miejmy nadzieje, że nie będzie, aż tak źle i nasze roślinki nie ucierpią.
Miłka, cieszę się, że odnowione mebelki Ci się podobają, fakt zabawy troszkę przy tym jest, ale efekt wynagradza cierpliwość
Aniu, ten tulipan to Parrot Lady, przynajmniej tak mi się wydaje, gdyż znalazłam przy nich znacznik z taką właśnie nazwą, uwielbiam konwalie dlatego też nie mogło ich zabraknąć w moim ogrodzie, ale są tylko w jednym miejscu i to ograniczone, aby się wszędzie nie panoszyły, bo one to naprawdę potrafią
Kasiu, ta magnolia cieszy niezmiernie, tym bardziej, że kwiat ma naprawdę pokaźnych rozmiarów, druga Susan, która dwa lata temu równie pięknie kwitła, w zeszłym roku zaczęła nagle padać, w ogóle nie wiem co mogło być powodem, przesadziłam ją w inne miejsce dając wszystko czego potrzebuje, widzę, że zaczyna ładnie odbijać, ale zastanawiam się czu ją zostawić czy posadzić nową, marzy i się żółta, ale słyszałam, że one przemarzają
Gosiu, Ty wiesz, że żółta to moje marzenie, ale zastanawiam się czy jest sens w nią inwestować skoro one takie delikatniutkie
Aniu, to prawdopodobnie Aleksandrina, tak, tak tulipanki zaczynają swój spektakl
jeszcze raz Parrot Lady
tutaj już kwitnący tulipan Salmon Van Eijk
oraz pełny Peach Blossom
i inne
pierwszy rodzinny grill zaliczony, przy okazji parasol o którym pisałam wcześniej
doczekał się wystawienia, gdyż M zrobił nareszcie płytki do przytrzymania, tutaj są na razie dwie, ale zrobione są juz wszystkie cztery
żagwin, z którego jestem bardzo dumna, gdyż jest on z własnego siewu
zawilec
moje róże
przekwitające pomału hiacynty
koszyczek doczekał się kwiatuszków
klatka również
piwonie startują na całego
wystawione na deszcz agawy, żeby się odkurzyły
postanowiłam pobawić się jeszcze z takim cosik na zasadzie wyjdzie coś z tego albo i nie
teraz wygląda tak
na szybko zrobiona palemka, do której użyłam pierwszych w życiu wykonanych pisanek na szydełku, co prawda dekoracja już uległa zmianie i do świąt pewnie też się jeszcze zmieni, ale wstawiam
tawuła szara Grefsheim z przed dwóch dni (w sumie to nie wiem dlaczego nazwano ją szarą)
i dzisiaj
