Nie mogę już edytować poprzedniego wpisu.
Właśnie mnie olśniło. Zastanawiałam się dlaczego po zakupie i posadzeniu w zeszłym roku zaczęły czerwienieć liście. Obstawiałam azot, ale kombinowałam, kombinowałam i nic. Przeglądam teraz stare borówkowe wątki i chyba mam odpowiedź.
Do donic, w których sadziłam borówki - na dno wsypałam kamyki z ogrodniczego - żeby woda nie stała. Posadziłam w kwaśnym torfie. Jak sprawdzałam pH to wiadomo, że raczej w górnej warstwie. A teraz dokopałam się do wiedzy, że takie kamyki alkalizują glebę.
Teraz przesadziłam do większych donic, na dno dałam roczną korę, pomieszałam ją też ze świeżym kwaśnym torfem i uzupełniłam. Nie mam pojęcia jak rozpoznać na których pędach spodziewać się owoców. Jedna borówka ma dużo małych gałązek, druga mniej. Nie chcę kupować siarczanu amonu - bo na 2 krzaczki to bym tego przez 10 lat nie zużyła pewnie

chociaż na All... znalazłam jakieś po 2kg ale nie wiem czy to takie. Po niedzieli zacznę podlewanie biohumusem.