Cześć, witajcie!
Przyznaję bez bicia, że wpadłam w jakąś czarną dziurę. Rozwala mnie fizycznie ta huśtawka ciśnień i temperatur, powodując zniechęcenie do wszystkiego, choć przecież pracuję. Posadziłam i przycięłam wszystkie róże, sprzątam i odchwaszczam na bieżąco, posadziłam bratki, a euforii nie widać, raczej zniechęcająco bolący kręgosłup.
A dziś jeszcze dodatkowo zdenerwowały mnie ostatnie oczekiwane róże z Rosaplant. Tak nędznych sadzonek jeszcze nie widziałam. Mają tylko jeden palowy korzeń, w dodatku ułamany w połowie
.Mam poważne wątpliwości, czy zechcą żyć
. Jutro zrobię im zdjęcie - sami ocenicie.
Na domiar złego pogubiłam tyle ulubionych wątków, że nie wiem, kiedy je wszystkie odnajdę

.
Jutro wyprawiam się na Kaszuby, może zmiana miejsca i towarzystwo odbuduje moje samopoczucie.
Ewazawady, ech, nie ma sprawiedliwości na tym świecie i wszystkie dobra rozkładają się bardzo nierównomiernie. Ja z kolei dużo bym dała za niewielką chociaż domieszkę gliny do tego mojego piachu. Podrzuciłabym Ci go trochę, ale ta odległość...
No,
Iza, w paleniu garnków jesteś lepsza ode mnie. Wyobrażam sobie ten czad i ten zapach

.
Keetee, no właśnie, ta pogoda... miota nami, jak chce. U nas jednak jest chłodno i praca w siąpiącym deszczu nie jest specjalnie wesoła. Życzę nam obu słoneczka i ciepełka, bo prac ogrodowych przed nami sporo

.
Ambo, nie musisz się kajać

,
Szuwarek wie, że jest Twoim ulubieńcem, i ja to wiem.
Zastęp spalonych czajników

, to może elektryczny...
Krysiu, no właśnie przepadłam w czarnej dziurze, ale podejmę kroki, żeby się z niej wydobyć, bo tak dalej być nie może

.
Wicuś już bez wałeczka, broda wygląda nieźle, wizyta u weta 2 kwietnia, ale teraz wymaga mojej troskliwej opieki.
Szuwarkowi zrobił się gruby strup na policzku, ale bez stanu zapalnego. Na wszelki wypadek smaruję mu to specyfikami
Wicka, taka korzyść

.
Jutro
Wicka zabieram na Kaszuby. Ciekawe, czy mu się to spodoba.
Róże posadzone.
Ewo, Ambo,
Ibrakadabra to diabeł tasmański

. Nie ma dla niej miejsc niedostępnych. A ja tylko zbieram lub obcinam połamane gałązki

. Ale jest przy tym taka śmieszna i rozkoszna, że wszystko jej daruję.
A zielone pokoje mają się tak:
Ibrakadabra łagodna i spokojna (chwilowo).
Wicek w lejku i w plenerze.
I, żeby nie było, że nie ma
Szuwarka - w nierozłącznej parze z
Ibrą.
Na koniec pączki świdośliwy, która lada moment zakwitnie.
Dzięki, że o mnie pamiętacie. Zanosi się na wspaniały weekend, pewnie wszyscy znikną w zieleni ogrodów, czego sobie i Wam życzę - Jagoda