Witam wieczorowa porą- ale piękny dziś był dzień.. i prawie całkowicie przebimbany
Ogrodowo zrobiłam niewiele- od Mamy z ogródka wykopałam kepę rozchodników i przesadziłam do siebie- jako zaczątek rabaty trawiastej. W ogrodniczych byłam dwóch- szukałam mahonii (plan na rabatę Mamy), niestety ten rarytas nie był dostępny

U siebie przycięłam tawułki goldflame, pięciorniki- wreszcie przesadziłam jednego koślawo rosnącego, bo działał mi na nerwy.. Pół godziny patykiem rysowałam w piasku rabatę i krzewy.. Miałam ambitny plan zaliczyć jeszcze jeden ogrodniczy w poszukiwaniu mahonii, ale przy wyjściu sąsiadka zaprosiła mnie na swoje eksperymentalne danie- zupę węgierską.. i jak wpadłam na chwilę, tak wyszłam po 2 godz..
W ogródku słoneczna wiosna
Przekwitające krokusy i gramolący się hiacynt- dziwne, że nadal jeden.. a gdzie reszta posadzona razem z nim..?
Kolejne miejsce z krokuskami
Tutaj rosną bardzo spóźnione, jedne kwitną, drugie dopiero w szypiorach- przy przesadzaniu jałowców obsypaliśmy je ziemią i teraz musza nadganiać. Robią wyścig z perzem- marnie to widzę..
Żonkile, których cudem udało nam się nie zadeptać przy przesadzaniu jałowców i berberysów..
Pigwowiec już w blokach startowych..
A inny prawie gotowy.. Ten już kwitł w grudniu- jak widać się nie poddaje i teraz
Tawułka goldmound
To będzie pierwszy sezon jabłonki Royalty u nas- kupiliśmy w październiku gołe drzewko- nie mogę się doczekać
****
Agnieszko- dzień cudowny! Poszwędałam się w ogródku, troszkę dłubnęłam w rabatach- ale symbolicznie, bo na prawdziwe prace jeszcze czas- potrzebuję roślin, Męża do pomocy, a w niektórych miejscach- wytyczenia rabat
Jestem zachwycona weekendem- wreszcie jest jak powinno być- piękny weekend i zapowiedz popsucia się pogody od poniedziałku..
Idąc na medycynę nawet nie zastanawiałam się, jak to będzie w prosektorium.. Wiadomo było, że ludzie studiują, dają radę- więc tak trzeba. Zmarłych nie ma się co bać.. U nas w domu mieszkała 93 letnia Babcia- Mama Taty- zmarła w domu.. Mimo pierwszego wrażenia dziwnego.. nigdy się nie bałam np. wchodzić do tego pokoju.. Chyba bardziej boimy się swoich myśli i wyobrażeń, a rzeczywistość okazuje się wcale nie tak straszna.
Aniu- medycyna sądowa jest bardzo ciekawa! Zajęcia, jakie mieliśmy, to jak wykład detektywistyczny, bardzo mi się podobały. Prowadziła je z nami bardzo młoda i sliczna pani doktor. Wspomniała, że jest jedyną niepalącą w całym zakładzie medycyny sądowej, jednak czasem w trakcie sekcji prosi palących kolegów, żeby podeszli z papierosem do stołu sekcyjnego.. jak trafią się zwłoki odnalezione po czasie, albo z wody..
Ja miałam "przyjemnośc" na zajęciach trafić m.in. na ciało znalezione po kilku dniach leżących w wannie.. Wrażenia niezapomniane.. Starsze roczniki uprzedzały nas, żeby do zatykania nosa nie spryskiwać chusteczki ulubionymi perfumami- czasem tak robiono i nigdy więcej nie dało się tolerować zapachu perfum, zawsze było w pamięci przemieszanie zapachów.. Jednak na 5 roku jest się na tyle zaprawionym w bojach, że prosto z zajęć szło się na obiad.
Pamiętam, jak na nasze zajęcia przyszedł prokurator- stał prawie w progu, do stołu do nie tyle podchodził, co zapuszczał ostrożnego żurawia
Asiu- nie przepraszaj- super historie!! Zwłaszcza ta z kopaniem ogródka

Chociaż ja, zamiast czaszki Niemca wolałabym odkopać bursztynową komnatę

Ładnie się strachu najadłaś jako dziecko- ja chodząc po lesie w poszukiwaniu grzybów natykałam się w lesie na czaszki zwierząt- Tata mówił, że to okoliczni pewno podrzucają jakieś zdechłe krowy itp.- ale i tak omijałam to wielkim łukiem..
Januszu- świetna historia! Pozwól, że w odpowiedzi zacytuję dowcip..
3 koleżanki, mężatki wybrały się na babski wieczór. Wracały późno, nie chciało im się iść dłuższą drogą, postanowiły skrócić sobie drogę, poszły przez cmentarz.. Wieczór, ciemno, trochę wystraszone.. nagle coś zahałasowało w krzakach, więc puściły się pędem.. nie zauważyły i wpadły na świeżo zasypany grób, zaplątały się w wieńce.. Strachu się najadły, każda z rozwianym włosem i ubraniem w nieładzie wpadła do domu..
Na drugi dzień spotykają się mężowie..
Mąż 1- panowie, moja zona mnie zdradza.. wróciła do domu całą zziajana, z wypiekami, z rozpiętą bluzką, musiała być na jakiejś randce..
Mąż 2- moja mnie na pewno zdradza.. nie dość, że wróciła z wypiekami, rozemocjonowana, z rozpięta bluzka i jeszcze z podartymi rajstopami- co ona wyprawiała wieczorem?!
Mąż 3- nic nie mówi.. zasmucił się.. W końcu się odzywa- panowie, a co ja mam powiedzieć.. Wróciła nie dość, że z wypiekami, bluzka w nieładzie, to jeszcze z szarfą na szyi "Nigdy cię nie zapomnimy- chłopaki z Radomia"