No i zaczęło się ogrodowe szaleństwo, pogoda przepiękna, aż żal (nie napiszę co

) ściska jak siedzę w tym czasie w pracy, na szczęście dzień coraz dłuższy, więc po powrocie praktycznie codziennie mogłam jeszcze coś tam podziubać, za to wieczorami (teraz również) nie mam siły na nic nawet na pisanie. Dziś się jakoś zmobilizowałam, chociaż jutro też do pracy, ale idzie mi to masakrycznie, normalnie zdania nie mogę sklecić

, więc wybaczcie jak coś będzie niezrozumiałe. Ciekawa jestem na ile sprawdzi im się prognoza, ponoć już w nocy ma zacząć padać i tak przez kilka dni, w sumie to dobrze, bo sucho jest niemiłosiernie, ale ja i tak po powrocie mam plan, zakładam płaszcz przeciw deszczowy i idę dać "papu" wszystkim roślinkom, żeby móc w sezonie cieszyć oczka takimi widokami

słynna Pashminka
Krysiu, ja uwielbiam to zmęczenie, dopóki nie wysiada mi kręgosłup, wszystko mogę robić łącznie z kopaniem tylko nie grabić, wiem, że nie powinnam z moim zwyrodnieniem (właśnie kręgosłupa), bo mogę wylądować na stole operacyjnym, ale wiesz jak to jest, grabie same wpadają do rąk, o tak przygotowania do sadzenia róż trwają, jednak jeszcze nie do końca wiem, która gdzie, bo raczej nie wszystkie mi się zmieszczą, co okaże się po wykopaniu dziur na tej większej rabacie. Akuba zimowała u mnie po raz pierwszy, więc trudno coś powiedzieć, bo ta zima była bardzo łagodna, mam jednak nadzieję, że wybrałam jej dość osłonięte miejsce i sobie w przyszłości poradzi, czas pokaże.
Aniu, mam taka nadzieję, że będzie jeszcze piękniej, normalnie już nie mogę się doczekać tych kolorowych widoczków, to będzie takie boczne przejście od głównej ścieżki, tam jest dość miejsca, może zdjęcie nie za bardzo odzwierciedla rzeczywistość, ale wszystko wyjdzie w "praniu", to znaczy podczas dalszych prac
Marysiu, ano się kurczy, ale to już chyba ostatnie miejsce, które mogłam okroić, ja tam wolę dziubać w różach niż kosić
Madziu, te płotki były zrobione ze względu na psiaki, w niektórych miejscach, dokładnie właśnie w tym mogłabym je już wyjąć, ale na razie, to znaczy dopóki się nie rozpadną niech sobie jeszcze są. Aukuba z tego co pamiętam to zimozielony krzew japoński, mi spodobały się te liście, więc się skusiłam, a co z tego wyrośnie?
Aguś, dzięki

jak się troszkę ogarnę, to wpadnę i do Ciebie zobaczyć co tam " w trawie piszczy"
Ewuś, ja też lubię takie dziury, szkoda tylko, że nie mam już miejsca na następne

, normalnie istne różane szaleństwo
Sylwia, jedna gotowa, druga czeka na kopanie dziur, ale muszę je najpierw wyznaczyć, tak różyczki śliczniutkie, jedne od e-Ma, drugie od młodszego syna, dostałam jeszcze takie od starszego syna i wnuczka, nie pokazywałam wcześniej, bo były zamknięte, ale z czasem rozkwitły takie cuda
Iwonko, muszę pchać robotę do przodu, bo jak mi się wszystko "zwali" w jednym czasie, to będę chyba sadziła dzień i noc bez przerwy

, ten żagwin zawsze mi się podobał, więc nie umiałam go ominąć szerokim łukiem, co ostatnio staram się robić
Aniu, chyba dobrze zapamiętałam Twoje imię

, dziękuję kochana

, muszę nadrobić zaległości u Ciebie, bo gdzieś mi się zawieruszyłaś
i troszkę bieżących
ostatnie chyba już krokusiki
co nieco ogarnięte niektóre rabatki
i dzieło mojego M zrobione z małą pomocą syna, winogrona doczekały się wreszcie podpór, co prawda marzyły mi się takie same pergole jak ta pierwsza, ale doszliśmy do wniosku, że przed tynkowaniem domu, nie ma sensu ich osadzać, bo byłby problem z dojściem, a że tak szybko zapewne do tynkowania nie dojdzie, na jakiś czas prawdopodobnie tak pozostanie, ale zobaczymy
uciekam spać (bo oczy same mi się zamykają) życząc Wam słonecznego i mile spędzonego weekendu, a potrzebnego deszczyku nocą