Kobietki... ja jednak w tygodniu jestem tak zalatana, że nie wiem, gdzie mam początek, a gdzie koniec - nie mówiąc już o ogarnianiu domu czy ogrodu... Ale - wstałam dziś przed dziecmi, włączyłam thermomiks żeby zrobił na śniadanie kaszę mannę a ja śmignęłam na kawę do ogrodu

W pidżamie i kurtce zimowej. Ale mi było dobrze. Zdążyłam tylko dom spokojnie obejśc, już musiałam wracac, ale wypatrzyłam kolejnego ukazującego kolor krokusa, wypatrzyłam pączki hiacyntów, skontrolowałam przebiśniegi - stoją, nie pokładają się

Ale też niestety zauważyłam, że na rabacie za domem nie wychodzi ani jedna hosta - chyba im tam nie było najlepiej...
Sylwia - na wacie powschodziły, ale już zginęły - niestety ostatnie dni w pracy od rana do wieczora, nie miał kto waty nawilżac, to zdechły.
Steasi - też mi to wygląda na kanny, bo tulipany nie ma skąd. A kanny to mi i w doniczkach w ciemnej piwnicy już wyszły... nie mam gdzie ich postawic...
aage - szukaj, szukaj - jak mi z tymi moimi przebiśniegami dobrze...
PEPSI - nie wiem, na jaki kozi rynek ty te koleżanki popędziłaś - ten rynek o którym pisałam pracuje tylko w środy - ja dziś byłam i było... nic. Może w piątek się zmobilizuję i zwlokę zwłoki wcześniej, to pojadę na duży rynek. Ale z racji tego, że i tak wyjeżdżam do pracy o 6.30, to chyba nie dam rady....
Madziu - weekend był świetny

A co do tekstów młodego... dziś w kościele pięknie śpiewał psalm - bardzo głośno, ludzie go podziwiali, a że byliśmy w małej kaplicy, to nawet ksiądz się zaśmiał, gdy usłyszał - bo jesteśmy grzeCZni

:)
Sylwia - już pisałam, ale... myślę, że to jednak kanna niestety... Ale nic to, lepszy rydz, niż nic, może nie zakwitnie i będzie ładne liściaste tło dla rabaty.