A nie lepiej niczym już nie nawozić czosnku?
Ludziska... przecież ten czosnek sami będziecie jeść.
O nawożeniu, to trzeba było myśleć przed wsadzaniem ząbków czosnku do gleby. Oczywiście rację mają Ci, co podpowiadają, czym podciągnąć czosnek, by się w ogóle udał. Ale czy o to chodzi? Ci co będą chcieli, to zrozumieją myślę, co mam na myśli.
Sam od lat nastu uprawiam czosnek zimowy i nie było roku, by się nie udał... Co roku zmieniam miejsce sadzenia i jeszcze parę swoich zasad mam... Ale suma sumarum, dobrze jest.
Czasami główki są mniejsze, bo moja działka niestety w dole jest i czosnek w wodzie potrafi przez dwa tygodnie, jak ryż w wodzie bywać... Ale ogólnie jest OK. Najważniejsze dla czosnku jest, by ziemia przed sadzeniem była przygotowana. I już. I to jest podstawa. Przecież to prostsze, niż męczenie się z zasilaniem ziemi, gdy czosnek już jest w ziemi. Prawda? Powtórzę: sami będziecie jeść ten czosnek.