Żaneta, Henryk, Czereśnia, Krzysztof, Mieczysław, Zuza, Gosia, Aga, Hania - fajnie, że o mnie nie zapomnieliście i nadal tu zaglądacie
Aga - na fotkach nie ma Aloe variegata - jeśli myślisz o tym na czwartej fotce/zbiorówce, to jest to Gasteraloe 'Aveo' - ale faktycznie, jednym z rodziców jest aloes tygrysi. Jesienią oddzieliłam jeden odrościk - ledwie dycha, ale może da radę...
Hania - wszystkie od lat kupuję w LM - ale to ślepa uliczka, kiedy osłonka droższa od rośliny.
Może i na fotkach to wszystko nie wygląda źle, ale straty były - nieliczne, ale dotkliwe. Już chyba je przebolałam...Nadal jednak jeszcze załamuję ręce nad kolejnymi przesuszonymi cherlakami - wczoraj nawet zrobiłam większą akcję reanimacyjną - pierwsze przesadzanie maluchów, bo to im się najbardziej obrywa rok w rok - czasem pomaga, jak przesadzam je do podłoża z dużym udziałem bardzo drobnego żwirku...
Największe, najstarsze nie sprawiają problemu - właściwie mogę o nich zapomnieć na całą zimę...prawie.
W piątek poszłam do LM po śrubki, a zobaczcie co przyniosłam:
Kiedy ją zobaczyłam, pierwsza myśl - trochę dziwna Gasteria glauca - jaka tania - kilka zł za kępę...eee, chyba to jednak hybryda - ma zbyt silnie brodawkowate liście - poszperałam - u Grootscholten identyczna jest opisana jako
mieszaniec Gasteria glomerata i Gasteria carinata var. verrucosa. G. glomerata blisko do G. glauca...równie dobrze to mógłby być to mieszaniec tej drugiej...chociaż pokrój zbity faktycznie jak u glomerata. Tak czy inaczej świetna jest! Na razie
Jakbym się nie starała, mam tendencję do przesuszania gasterii zimą, nawet jeśli wychodzą z tego w sezonie, to zwykle tracą sporo liści - zobaczcie, jak wygląda niegdyś gęsta kępa G. bicolor - szkoda, ale już nie wiem, co mogłabym poprawić podczas zimowania - temp. jest jaka jest, więc podlewam regularnie, ale skąpo, bo ciut więcej - to się z kolei zaczynają wyciągać
Własnoręcznie wymęczona G.bicolor i nowa koleżanka:
