Iwonko, dzięki, to prawda co napisałaś, to prawni członkowie rodziny, ja też się cieszę, że najgorsze za nami, jednak cały czas czuję jeszcze niepokój, niby nic się nie dzieje, ale miejsce po operacji jest bardzo opuchnięte, co drugi dzień jeżdżę jeszcze z nim do zastrzyku, a w poniedziałek ma mieć wyciągane szwy, oby to już się skończyło
Sylwia, pomału zaczynam się znów cieszyć wiosną, wschodami, zakupami, ale do pełni szczęścia jeszcze troszkę, jak już przestanę jeździć do weta. Wiesz teściowa i synowa, na początku to przecież dwie zupełnie obce sobie osoby, które muszą się nawzajem poznać, to sztuka kompromisów, zrozumienia i czasu i jak się chce, można wszystko, tylko muszą chcieć obie strony
Bożenko, dzięki, trzymaj, trzymaj, bo do całkowitego wyzdrowienia jeszcze troszkę czasu potrzeba
Madziu, cieszę się bardzo, że do mnie wpadłaś i że Ci się podoba, tyle miłych słów, że aż się zaczerwieniłam

, a tak na poważnie, to bardzo mi miło, bo takie pochwały motywują człowieka jeszcze bardziej do dalszego działania. Na pewno zajrzę i do Ciebie jak tylko się troszkę ogarnę, bo z niczym ostatnio nie nadążam, a jeszcze dwóm osobom też obiecałam, pamiętam, pamiętam

. To prawda wnuki bardzo, bardzo kocham, zresztą jak większość babć, ja wiem, że zdarza się różnie, ale to już ewenement
Krysiu, z ramienia zeszła, ale zatrzymała się na łokciu

, muszę zażartować, bo jeszcze mnóstwo nerwów mnie to kosztuje, ale mam nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej, fakt obowiązek to jest nie da się ukryć, ja mam na tyle dobrze, że jak chcę wyjechać, to zawsze ktoś jest w domu i nie mam tego problemu. Swojego czasu jeździliśmy na urlop z nimi, to znaczy z nim i tą sunią co odeszła, ale wówczas mieszkaliśmy w Poznaniu, teraz kiedy mają takie warunki lepiej im tu niż gdziekolwiek, poza tym on jest już za stary na takie eskapady, a jednego nie zabiorę, bo to byłoby jeszcze gorsze. No i my również bardziej odpoczniemy, tak tak młodziak potrafi

, chociaż akurat ta rasa uczy się niesamowicie szybko, jeśli tylko poświęci im się odpowiedni czas, a przede wszystkim nie kopie, powiem szczerze, że nie miałam specjalnie szkód w domu i w ogrodzie, najgorzej jest wczesną wiosną, gdyż zimą wolno chodzić im wszędzie, a potem nagle zakazy, tak więc stawiam tymczasowe zabezpieczenia, likwiduję je jak roślinka podrośnie, a one się znów przyzwyczają, ze tam nie wolno
nie mam za dużo zdjęć, ale cosik pstryknęłam
pierwsze wschody, już jest ich więcej i dużo większe, bo to zdjęcie z przed dwóch dni
tu roślinki mateczne, pobrane jesienią
a tu pierwsze sadzoneczki
i begonie, a parapety znów pełne

, choć co roku mówię, że to ostatni raz, to chyba tak mi już zostanie do końca
i coś kwitnącego
