Dzień dobry w piątek, piąteczek, piątunio!
Szybkiej pracy w fabrykach, a tym co w domach, cudnego dnia w ogrodzie

Ja dopijam drugą kawę i za moment udaję się do mojego raju... dziś w planach przycięcie budlei, hortensji i wrzosów oraz wysprzątanie krecich kopców. Mało? Oj, jeszcze to odczuję w każdej części ciała
Doroto, miło Cie znowu widzieć! Dziękuję za sympatię
Daffo, szaleństwa ogrodowego dziś dalszy ciąg... liczę, że w weekend namówię też do małych prac PanaM - już czas

Miskanty są bardzo ciężkie w cięciu... ten sierp, o którym tu pisałyśmy, naprawdę by się przydał.
A propos nawozów, to do tej pory przez lata stosowałam osmocote bez odchwaszczacza (chwasty traktowałam fiskarsem i mniszkiem w oprysku)... w tym roku zaczęłam przygodę z nawozami naturalnymi i tylko tymi będę traktować ogród.
Pozdrawiam! Czy weekend poświęcisz pracy zawodowej czy tej w ogrodzie?
Lisico, witaj, moja droga!
Jak mi miło czytać, że moje metodyczne podejście do wiosennych prac w ogrodzie komuś imponuje - dziękuję!

Wiesz, to trochę wyznacznik charakterologiczny, a trochę konieczność. Przy dużym ogrodzie muszę działać według jakiegoś planu. Nawet, jeśli ściśle nie trzymam się założeń, to wiem co po czym mam wykonać. To mi pomaga ogarnąć całość.
Zaraz lecę działać... zrobię też obchód pod kątem znalezienia symptomów wiosny - mam nadzieję zobaczyć jakieś kły na powierzchni ziemi

Gratuluję rocznicy!
Aniu, życzę, by dzisiaj udało się wcześniej skończyć pracę, to i w ogrodzie znowu podziałasz... u nas cudna pogoda od rana!
Małgosiu, u nas też wertykulację wykonuje PanM... to rzeczywiście ciężka praca - próbowałam. O dosiewkach zdecyduję po jej wykonaniu, ale na pewno miejsca po działalności kreciej będą tego wymagały.
Słonecznego weekendu!
Ewo, super, że moja energia Ci się udziela

Masz duży ogród i lepiej podzielić/rozłożyć prace...
codziennie po godzince i się zrobi!
Justynko, cieszę się i pozdrawiam

Z dosiewkami jeszcze bym poczekała, bo nocami ma być do -4st.
Małgosiu, ja też będę próbowała ukorzeniać! Co do giganetusa, to zostaw tę robotę M. Niech wymyśli jakiś sierp, albo potraktuje go piłą.
Iwonko, niestety kapusty poszatkowanej do barszczu ukraińskiego nie dodaję, bo moi nie lubią. Ja z kolei lubię taki bogaty, właśnie z kapustką. Ale jak jest bez, to też się zje ze smakiem.
Super, że jesteśmy już na zaawansowanym etapie z wiosennymi pracami! Jakże mocno to cieszy
Majutek, czytam że powoli dochodzisz do siebie - to super wiadomości! Oszczędzaj się jednak, bo ten pot na plecach to nie jest dobry pomysł dla ozdrowienia... lepiej jeszcze przez dzień-dwa poodpoczywać.
Sierp byłby doskonały, ale jak piszesz, trzeba potrafić się nim posługiwać. Ja nie mam odwagi.
Grochóweczka, mniam mniam
Dobrego dnia!