Witam popołudniowo

!
Siedzę w pracy i na ile czas pozwala, spaceruję po Waszych ogrodach. W wielu miejscach wiosna już zagościła na dobre, a i prace ogrodowe w niejednej posiadłości daleko posunięte. Jak pisałam, u mnie nadal ziemia zmarznięta, ale postanowiłam, że może jutro pojadę przyciąć glicynię i zrobić oprysk. Zobaczymy, czy dam radę.
Aguś (Aage), noski widać, ale ziemia jak głaz. Swoją drogą żywotne te maluchy
Aniu (AnaAn), mój pies nie reflektuje na zieleninę, woli ciacha (nawet dorobił się z tego powodu ksywki
Ciasteczkowy Potwór 
), a jednak w dwóch miejscach niemal wszystkie wschody są zdekapitowane. Równo, jakby ktoś ciął nożem. Saren tam też nie ma, jak sugeruje
Ania (Sweety), ale może zające.... Mam nadzieję, że reszta zielonych nosów ocaleje, bo inaczej będę musiała pożegnać się z wiosennym kwieciem

... Będę załamana...
Aguś (Agness), zwiastuny może i są, ale ich los pozostaje zagrożony... Dzisiejszy dzień był rzeczywiście przecudny

. Miejmy nadzieję, że już teraz tylko takie nas czekają...
Elwi, mezalianse zawsze były w modzie. Historia uczy, że związki arystokracji z proletariatem robotniczo -chłopskim zapewniały tej pierwszej ciągłość rodów i zapobiegały związanemu z chowem wsobnym - scherleniu gatunku.

Naszym królewnom też nie zaszkodzi takie pospolite towarzystwo

.
Nelu, też nie mam pojęcia co to za gadzina. Kawką częstuję, ale czy nie za późno?
Grażynko, muszę namierzyć winowajcę, bo nie chcę mieć samych tulipanowych kikutów. Ślimaków w pobliżu nie widziałam, a gawrony... może to i one.