Wando, linia kroplująca bardzo ułatwia życie. Życzę powodzenia w instalacji, to raczej nic trudnego, tak jak pisze April.
Odnośnie jeżówek, to ja też powoli ulegam ich czarowi i planuję sadzić kolejne
Dzwonek kremowy P.Variety widziałam już kilka razy jako różane tło, muszę go upolować. Zachwyciła mnie zwłaszcza kompozycja w duecie z G. Jekyll, zbliżonej kolorem do tej, którą widziałam u Ciebie w tle dzwonka. Cudne zestawienie kolorystyczne
Podłączam się pod dyskusję o linii kroplującej.. Na jak długo włączacie taką linię, żeby wystarczająco nakropliła dla podlania.. Czy jeśli mam rabatę z bylinami- trawy, hosty, iglaki, krzewy liściaste- to wąz prowadzić zygzakiem pod każdą roślinę i włącza się to np. na 2-3 godz żeby się sączyło..?
Mocno się nad tym zastanawiam- w sumie bardzo lubię podlewać i relaksuje mnie to- a ogródka dużego nie mam to trwa krótko.. jednak skoro można sobie życie ułatwić
Też mam zamiar położyć sobie taką linie kroplującą. Chyba zacznę sama, bo M nie może się zabrać do tego (widzi tylko problemy )
Czy na zimę trzeba z niej wydmuchać wodę, czy wystarczy zakręcić po prostu kran ?
Często wody brakuje właśnie wiosną. Deszcze pojawiają się u mnie najczęściej dopiero w dniu, kiedy odbywa się w okolicy kiermasz ogrodniczy , tak około połowy maja.
Zraszacze mnie nie przekonują, bo wtedy woda spada na liście a to już daje dobry start dla grzybów.
Oj jak fajnie do każdego ogródka nosa wścibiać, wszędzie się człowiek czegoś dowie np o linii kroplującej. A czy to można troszkę kora zamaskować, czy pozatyka się? Pozdrawiam Wandzia ciebie i Twoich gośći , księżniczka Ola piękna.
Oj, jak fajnie, że sobie tu tak gadamy o tej linii. Każdy coś doda i dzięki temu kształtuje już mi się w głowie jakiś bardziej konkretny obraz tego ustrojstwa. Bardzo mnie pocieszyłyście E-mienta i April w sprawie tego ciśnienia. Ja nie zamierzam robić zraszaczy, kładę tylko samą linię nawierzchniową i przysypuję korą. Monika i Ivona pytają właśnie o tę korę. Ludzie mówią, że można swobodnie przykrywać, ona nic nie pozapycha. Można i nie przykrywać, ale ja wolę, żeby rura była niewidoczna. Zresztą takie linie prowadzi się też pod ziemią i nic się nie zapycha. Majeczka, demolki na rabatach nie będzie, bo linię ułożę powolutku na wierzchu między różami i bylinami. Bogulenko, podobnie jak ty mam dużo donic i podlewanie ich już mi wystarczająco zabierze czas na tyle, że nie będzie go do podlewania ogrodu. A ja mam tak sucho, że kiedy spadnie deszcz, to po chwili już nie ma ani śladu wody. Usa-Ula, no właśnie, ten aspekt niepodlewania róż po liściach też jest bardzo istotny.
Nie będę mieć żadnych sterowników ani automatów. Podłączam tylko do kranika. Będę po prostu rano odkręcać i podlewać tyle, ile trzeba. Sama na razie nie wiem, ile to będzie czasu. Pracuję w domu, więc takie włączenie i wyłączenie to żaden problem. Ignis, to podobno żaden problem z tym podłączeniem, najważniejsze żeby na ten kranik jakoś szczelnie nasadzić rurę, a potem to już jest łatwo. Nie wiem, jak to będzie z wydmuchiwaniem wody na zimę, ale wydaje mi się, że ta woda przecież wykapie i jej nie będzie w rurze. Będziemy musiały o to pytać mądrzejszych. Monika, ja będę kłaść rurę zygzakiem i od czasu do czasu robić złączkę i od niej odgałęzienia na inne rabaty.
Dziewczyny, a jak to jest ze ścieżkami. Muszę przejść z tą linią z jednej rabaty na drugą POD ścieżką. Jak to zrobić?
Witaj.. Wspomnienia kolorów to chyba najlepszy sposób na zimę... Wspaniałe je masz..masa koloru, cudowne połączenia roślin..no i te róże niesamowite.. A z tym stwierdzeniem się zgadzam..:Może więc w przypadku róż warto czekać aż do skutku: linia kroplująca..to bardzo ciekawy pomysł.. Pozdrawiam..
Wandziu, myślałam kiedyś o nawadnianiu w ogrodzie, ale jak zaczęłam czytać o sterownikach itp., to mi się odechciało i przestałam o nim myśleć. Zgłębię temat linii kroplujących. Dzięki za podsunięcie pomysłu .
Reni, okazuje się, że trzeba czekać na niektóre róże. Mam jednak nadzieję, że na kolejne kwitnienie już nie będę czekała następne pięć lat. Latka lecą, czlowik chciałby już mieć więcej kolorowych widoków. Ale tak sobie myślę, że skoo już zaczęły kwitnąć, to już tak będzie co roku.
katja, no właśnie te sterowniki bardzo zniechęcają do systemu nawadniania. Strasznie podnoszą koszty i wymagają już chyba fachowców. A my zamierzamy zrobić to samodzielnie. Jeśli niepotrzebne są te wszystkie bajery, to można się odważyć na takie udogodnienie.
Wandziu,czytam,że planujesz jakieś automatyczne podlewanie, to na pewno cudowna sprawa i pozwala zaoszczędzić dużo czasu.Też muszę pomysleć o tym,ale już w kolejnych sezonach,bo mam kasę rozplanowaną.
Jako użytkownik linii kroplującej od trzech sezonów, mogę was zapewnić że dziurki zapychają się niezwykle rzadko, ciśnienie wody na to nie pozwala. A jak już, to wystarczy wtedy igła i po sprawie. Ja lekko przykrywam korą.
Na zimę linii też się nie demontuje, tylko odłącza od kranu (doprowadzenie wody do kranu należy zamknąć na zimę i kran zostawić odkręcony!). Woda wtedy naturalnie, grawitacyjnie wycieka z węży.
Ja nie stosuję automatyki poza budzikiem w telefonie bo zdarzyło mi się zostawić wodę cieknącą na noc. Długość podlewania zależy od rodzaju podłoża i temperatury. Czasem wystarczy godzina a innym razem trzeba puścić na 3.
Małgosia, takie proste podlewanie trochę kosztuje, ale bez przesady. Można zrezygnować z kilku róż lub hortensji i po sprawie. Ja żeby te koszty były mniej bolesne, kupuję elementy po trochu.
April, każda uwaga jest niezwykle cenna! A jak u ciebie ze ścieżkami? Pytałam wyżej?
A, o ścieżkach zapomniałam napisać. Są takie same węże ale bez dziurek. I przez miejsca gdzie nie chce się podlewać, złączkami dopina się takie przejściówki, zakopuje i jest ok.
wanda7 pisze: Nie wiem, jak to będzie z wydmuchiwaniem wody na zimę, ale wydaje mi się, że ta woda przecież wykapie i jej nie będzie w rurze. Będziemy musiały o to pytać mądrzejszych.
[/u]
Mam nawadnianie automatyczne trawnika,na moim piachu, bez tego nic by nie urosło. Wodę na zimę wydmuchuje się sprężarką. Jeszcze jedna rzecz do kupienia i składowania.
Mam jeszcze w planie linię kroplującą, ale to po zakończeniu nasadzeń. Rozmawiałam z Panem od instalacji nawadniającej jak to zrobić w poszczególnych rabatach, czyli Twoje skrzyżowanie. Powiedział, że muszą być oddzielne linie i będę biegać z wężem i podłączać poszczególne rabaty do kranu z wodą.
Aniu, nawodnienie automatyczne jest zakopane głębiej i ono wymaga sprężarki. I o tyle wygodniejsze jest właśnie kroplujące bo tu nic nie trzeba robić. Z pewnością nie wygląda tak elegancko jak automatyczne ale łatwiej np zmienić układ rabat. No i cena bez porównania.