Kochani z pawiem nie jest tak prosto

Kiedyś siedział u nas na wybiegu dla kur przez pół dnia,więc mój starszy syn Marcin myśląc ,że biedne stworzenie nie da rady wyjść postanowił go złapać i odnieść właścicielowi.Spłoszony paw poderwał się do lotu i wylądował ...na dachu naszego domu

Czasami sąsiad szuka tego swojego wędrowniczka po całej wsi!
Beatko czy ty też naiwnie myślałaś,że trzylatek będzie się grzecznie bawił sam w piaskownicy pozwalając mamie pracować w spokoju?

Nie ma tak dobrze nawet po zamknięciu bramy spokoju jest góra na pięć minut

Za to jak patrzę na niego biegnącego przez ogród w towarzystwie psa i kota to aż mi się cieplej na serduchu robi i nieraz już łapałam się na takiej myśli:
-Jaka szkoda ,że nie stać nas było na własny dom ,kiedy starsze dzieci były w jego wieku!
Z przeflancowaniem nastolatków na wiejski grunt nie było już tak prosto

Najszybciej zaaklimatyzował się dziesięcioletni wówczas Marcin.Przeniosłam go ze szkoły największego molocha w mieście do miejscowej szkółki prowadzonej przez stowarzyszenie rodziców.Wyobraźcie sobie...całe trzy osoby w klasie

Uwielbiał tą szkołę,to ,że bezpiecznie może jeździć do niej rowerem i to że ma tam własną szafkę.W szafce gromadził tyle klamotów,że na zakończenie roku musiałam podjeżdżać samochodem ,żeby wszystko zabrać...teraz to już gimnazjalista

Z dziewczynami nie było tak prosto

Po tygodniu najstarsza Emilka uraczyła mnie takim tekstem:
Aleście willę kupili!!!Człowiek siedzi sobie w salonie,ogląda telewizję...patrzy za okno ,a tu krowa drogą idzie!!!
No wyobrażacie sobie takie fochy z powodu jednej marnej krowiny sąsiada orginała

a ile ja biedna musiałam znieść szantaży emocjonalnych ze strony Natalii:
-Jak mnie kochasz to zawież mnie do koleżanek bo ja na tej głupiej wsi z dala od wszystkich wcale mieszkać nie chciałam!!!
Trochę trwało zanim się tu odnalazły i pokochały nowy dom,a patrząc na nie z perspektywy tych kilku lat myślę,że wszystkim wyszło nam to na dobre
