kubus2015 pisze:ok, ale zawsze można użyć facelii czy przegorzanu - ta pierwsza nie jest inwazyjna, a tego drugiego niektóre gatunki są uznane za rodzime. Ja jestem zwolennikiem wpisania nawłoci późnej i kanadyjskiej na listę ministerialną roślin inwazyjnych, bo póki co są tam głównie rośliny które spotyka się rzadziej (choćby taki niecierpek himalajski).
Nie można użyć facelii bo ona wymaga przygotowanego stanowiska, trzeba by najpierw uprawić nieużytek (czyjaś własność, koszt). Do tego ta roślina sam się nie odnawia. Żeby się pozbyć nawłoci trzeba by zmusić właścicieli nieużytków do ich uprawy. Przegorzan jest dobrym pożytkiem, ale z nawłocią nie ma szans konkurować. Wysiałem go w zeszłym roku pół kilograma, kolejny siew wiosną (tym razem na zbiór nasion żeby móc go rozprzestrzeniać).
Niecierpek nie jest problemem ? Przyjedź nad Dłubnie czy Prądnik. Zdziwisz się jak pięknie zarasta brzegi całymi łanami.
Zresztą teraz to sobie może minister wpisywać co mu się żywnie podoba, nawłoć sama się rozsiewa, podobnie jak niecierpek, barszcz, trojeść.
U mnie na wsi nie ma praktycznie nawłoci (może kilkanaście ha w promieniu 1,5-2km, reszta obrobiona), u mnie w mieście są setki hektarów (północna granica Krakowa).
Rozumiem jego dobrą wolę, żeby pszczoły miały co jeść, ale zrozum - mi się nóż w kieszeni otwiera jak słyszę/widzę coś takiego
A ja rozumiem Ciebie i wcale mi się nawłoć nie podoba, ale skoro jest to staram się by moje pszczoły z niej korzystały.
Tyle że to rozsianie przez tego pszczelarza przyspieszyło najwyżej o kilka lat nieuniknione.
Jak sprawić by wilk był syty (pszczoły i pszczelarz) i owca cała (nasza przyroda)? Siać rodzime dla flory Polski i dopasowane do siedliska rośliny miododajne, dla większości siedlisk takowe można znaleźć.
No dobra, to poproszę o listę roślin rodzimych które tworzą duże skupiska, są miododajne, same zdobywają nowe tereny i kwitną w sierpniu. Poważnie mówię, kupuję różne nasiona w celu wzbogacenia bazy pożytkowej w swojej okolicy. Czym zastąpić nawłoć?
Tylko proszę, takie które realnie da się wprowadzić. Bo kilkaset hektarów wrzosowiska przerasta moje możliwości finansowe ;)
Nie wiem jak z wprowadzeniem amerykańskich nawłoci (chyba jako ozdobne) ale barszcz sosnowskiego i mantegazziego trafiły do naszej flory pierwotnie jako ... wysokoplenne rośliny pastewne

Nawłoć była i jest sadzona jako roślina ozdobna, z barszczem masz rację. Ale nie sprowadzali jej rolnicy tylko naukowcy m.in. z Akademii Rolniczej w Krakowie i przekonywali rolników żeby siali to u siebie na pasze. Podobno krowy nie chciały jeść kiszonek do tego mleko było podłe i tak się skończyła kariera w rolnictwie. Oczywiście jak gdzieś się wysiały to nikt się nie martwił.
W okolicach dawnych pól doświadczalnych Akademii Rolniczej można znaleźć masę różnych roślin inwazyjnych. Z ciekawostek to barszcz jest bardzo miododajny.