Joasie,
Kasiu sprawa jest nieco bardziej skomplikowana, nie za bardzo do opisywania na FO. Ale z jednej strony mamy kaca moralnego, że tych Strażaków żeśmy oczernili a z drugiej przeraża nas to, co już chyba wiemy i jak to było... Niewesołe myśli mamy. Firmy ochroniarskie dzwonią i osobiście nawiedzają, chyba monitorują stronę internetową SP. Pierwsi zadzwonili jeszcze tego samego dnia, jeszcze zgliszcza nie ostygły...

No, ale musimy dom doprowadzić do ładu, może to pomoże i głowę uporządkować. Dziś od wpół do ósmej ustawialiśmy meble, szorowaliśmy kable (nie macie pojęcia co to znaczy umyć przewody,kabelki oblepione sadzą), rurki od CO. Potem W. pojechał do pracy a ja zostałam wywleczona na spacer do lasu przez zachwyconego pogodą burka zwanego Kredką.
Śnieg w ilości umiarkowanej spowodował, że jednak postanowiłam założyć buty usztywniające kostkę. W takich biega się też dobrze, ale nieco inne mięśnie się napinają i trochę inny jest rozkład sił. Ale dwugodzinny marszobieg wprawił mnie w niemal euforię, nie mówiąc już o Kredce

Niemal czułam wzrastający poziom oksyhemoglobiny, endorfiny i innych tam

Współczuję tym, co są skazani na ćwiczenia w dusznej sali. Tu i świeże powietrze i cisza i miękkie podłoże (czasem aż za bardzo, błocko miejscami konkretne). Oto jak było:
A oto szczęśliwy pies husky
