Dziś kilka słów na temat co się sprawdziło w moim ogrodzie a jakie rośliny zdecydowanie mnie nie polubiły.
Sukcesy to: hosty, tiarelle, brunnery, miodunki i żurawki. Mam ich kilkanaście odmian .Dobrze rosną także pluskwice i języczki. Dzwonek kropkowany opanowuje rabatę, o gajowcu nie wspomnę. To prawdziwa potęga, dobry na zadarnienie powierzchni zanim rozrosną się inne rośliny. Dzielżan i serduszka tworzą ogromne kępy, w tym roku zdecydowałam się podzielić tego pierwszego. Ciesze się, że rozrasta się plantacja czosnku niedźwiedziego, sadzonki przywieźliśmy z Lanckorony z ogrodu Willi Zamek, pełnego botanicznych osobliwości. Tawułki w półcieniu starej jabłoni dobrze się czują. Od znajomej dostałam "odpady" po reorganizacji ogrodu w postaci kilku pięknych odmian liliowców. W żwirze rośnie jucca, lawenda, kulista odmiana kosodrzewiny, maleńki i uroczy wawrzynek główkowaty, szałwia i...opuncja zimująca, taki mały eksperyment. Niezawodne krzewy to magnolia Susan, jeszcze ze starego nasadzenia, wajgele, także większość z dawnych czasów. Z kwaśnolubnych rododendrony i azalie, po dobrym przygotowaniu podłoża także świetnie rosną. Pomieszałam je z borówką amerykańską, wrzosami i wrzoścami. Stare, wymęczone rododendrony przycięłam, choć z duszą na ramieniu, ale zagęściły się ładnie i kwitną. Hortensje: pnąca, anabelle, limelight i jeszcze kilka innych dobrze komponują się m.in. z kalinami. Róża stulistna to godna polecenia wytrzymała odmiana. Ze starego ogrodu pozostały także lilaki, dosadziłam jedynie malucha Palibina. Kwitną i właśnie teraz pachną niemożliwie. Odważyłam się na 3 peonie drzewiaste do półcienia i naprawdę kwiaty są imponujące! Większość traw: miskantów i rozplenic, także dobrze się czuje u mnie.
Niestety, róże pienne to dla mnie wciąż wyzwanie, po zimie, mimo zabezpieczeń odbiła tylko podkładka. Nie mogę dogadać się z anemonami japońskimi, z posadzonych kilkunastu 3 lata temu zostało kilka. Stare grusze opanowała rdza, jedna ubiegłej jesieni uschła i trzeba było ja usunąć. Pergola powstała obok starych krzewów glicynii, jednak to wyjątkowo kapryśnie stworzenie. Kwiatków albo nie ma (ubiegły rok) albo ledwo kilka kiści. W ubiegłym roku jesienią straciłam 7-letni klon japoński, opanowała go jakaś choroba, w wyniku czego liście schły i skręcały się jeden po drugim. NIGDY nie wyrosła mi szachownica cesarska, pomimo kilku prób. W jednym z programów ogrodniczych zalecano sadzić cebule na boku, z uwagi na to, ze w zagłębieniu cebuli gromadzi się woda i powoduje gnicie. Może spróbuję

Wciąż walczę z podagrycznikiem, walka to żmudna i nierówna...
Jeśli macie ochotę, podzielcie się swoimi sukcesami i porażkami. Dobrego dnia!
