Zapomniałam dodać, że ta pani to podgatunek z rzędu tych "życzliwych" więc ten mój wykład o rozmowach z ogórkami miał ton nieco żartobliwy (delikatnie mówiąc). Cały sezon wspierała mnie pocieszając,
że i tak pokradną mi te kwiaty (sama nie sadzi kwiatków bo kradną). Podczas moich wrześniowych zmagań
z liliowcową rabatą przyszła zobaczyć co ja tam znowu kopię i ni z gruszki ni z pietruszki stwierdziła : ...No i nie ukradli Pani tych kwiatów..."

Odparłam ,że właśnie przygotowuję nową rabatę pod następne liliowce bo skoro nie ukradli to jeszcze coś sobie dosadzę...
A tak prawdę mówiąc to liliowce nie nadają na kwiat cięty do wazonów. Trafiłam w dzisiątkę z moim uzależnieniem
