Dzięki, że o mnie pamiętacie!

Cóż, no taka mi sie trafiła przygoda życiowa i zamierzam dociągnąć ją do końca, choćby po to, żeby sprawdzić, co z tego wyniknie

Moja pani doktor (najchetniej bym dopisala, że "kochana", bo to przecież moja wybawicielka po tylu latach, ale nie będę przeginać, bo ktos pomyśli, że ja z tych, co to umizgują sie do lekarzy

) mówiła glośno i wyraźnie, że na Minocyclinie będzie ciężko, no i jest. Z tym, że to "ciężko", to i tak nic w porównaniu z samą nieleczoną borelką

więc mimo, że jestem kiepściutka, to i tak moge mówić, że bywało gorzej, znacznie gorzej - czyli, nie ma co narzekać. Kiedy to sie skończy? Tego nikt nie wie. Niemniej maksymalnie za dwa lata powinno być po wszystkim

A na krótszą metę, minocycklina daje w kość, bo wybija dużo krętków i stąd złe samopoczucie i jest nadzieja, że po niej poczuję poprawę. Jeszcze miesiąc "mino" przede mną, a potem wizyta kontrolna. Byłoby fajnie, gdybym wiosną miała troche siły do rycia w ogródeczku malutkim moim

Moja sąsiadka żartuje sobie z takich moich nadziei i mówi, że ja to powtarzam od dziesięciu lat. Fakt. Ja zawsze mam nadzieję na lepsze, czyli jestem niepoprawnym optymistą-idiotą, który nie widzi powagi sytuacji
A, właśnie!! Z rzeczy optymistycznych, nie uwierzycie, co ja mam! No, nie uwierzycie
Ha! Ogłaszam konkurs na odpowiedź na to pytanie!
Pytanie brzmi: Co mam od niedawna fajnego - ogrodniczego, z czego baaardzo się cieszę?
Kto zgadnie, temu wypielę ogród, gdy wyzdrowieję

(no, to sobie poczeka, co ?

)