Ewunia

Kazałaś na siebie długo czekać,a ja tęskniłam
Tym bardziej cieszy mnie Twoja obecność,a zmiany (pierwszy raz)również-nie czuję się taka samotna
Pierwszy raz jestem tak zbuntowana,ale przez lata dzieci i M ciężko na to pracowali-jak mieli pomagać to wielokrotnie słyszałam,że im święta do niczego nie są potrzebne,że to robię dla siebie więc skoro to moja bajka....to robota moja.Do stołu każdy biegł się najeść i biegiem do kompa,tv do kompletu i ja do zmywania...Tak co roku...
Frustracja nie wytrzymała,a skoro młodzi są już
tacy dorosli ,a tym bardziej M to poważna rewolucja wisiała w powietrzu.
Padło na ten rok ,czuję się na siłach,żeby nie robić
swoich świąt dla siebie.
Mam mega deficyt na dojście do porozumienia i ustalenia CZYM SĄ DLA NAS ŚWIĘTA,CZYM NIE SĄ,CO ROBIMY,CO
KAŻDY ROBI?
Napisałam po wstępnych rozmowach grafik prac do wykonania(pierwszy raz),starałam się ująć wszystko i sami mieli się określić co ,kto bierze na siebie.
Najstarszy wybrał,zrobił.Potem kolejny,ostatni najmłodszy-prace wykonane
Ma powstać wspólna lista dań-co kto chce znaleźć na stole ,co będzie jadł ,żeby nie robić
bo tradycjadań,które potem zjada się 2 dni,żeby się nie zepsuły.
Lista ustalona,mocno okrojona.
Pozostała kwestia najważniejsza-
CZYM SĄ DLA KAŻDEGO ŚWIĘTA?
Przed nami poważna ROZMOWA
