Jedno z miejsc, z którym mam największy kłopot, to pagórek południowy z brzozami.. Może w Waszych oczach zbytnio to przeżywam- ale mam tak mało miejsca na pomyłki
Czarnymi strzałkami oznaczyłam 4 Berberysy Red pilar, które już tam rosną od 2 tygodni:) Po prawej stronie 3 kosodrzewiny, w kółku bliżej brzóz jest Pigwowiec NN i Jałowiec Mordigan Gold. W małym kółku po prawej stronie ten sam jałowiec. Linia agrowłókniny wyznacza mniej więcej linię, na której stoi murek. To usypany pagórek, od ogrodzenia ma poziom działki, podnosi się w stronę murku, na samym szczycie osiągając ok40cm wysokości.
Murek nie jest dokończony- tzn nie wysypałam ziemi do pełnej wysokości, a zza murku wyrastają na razie chwasty- trzmiele żerowały na nich do późnego października i nie miałam serca usuwać
Zdjęcie późno jesienne. Zielona miotła po lewej stronie to Jabłonka Royalty, w czerwonym kółku nr1 Pigwowiec-już łysy, w kółku nr2- Modrigan, po prawej w rogu-drugi Mordigan.
Główne pytanie- czy nie uważacie, że dwie brzozy na tak małym pagórku to za dużo szczęścia? Bije się z myślami nad wycięciem tej mniejszej- po lewej stronie. Obecnie odstęp między nimi to ok 1m.
Druga sprawa- czy kombinować cos i sadzić pod brzozami i między nimi a ogrodzeniem- mam na myśli jakiegoś płożącego jałowca typu wiltoni?, czy dać sobie spokój, podsypać korą i niech tak zostanie goło..?
Jedyny pomysł, na jaki mnie było stać- to żeby na jakimś odcinku, przy brzegu murka posadzić jałowca nisko płożącego, żeby z czasem przewieszał się przez murek. Na oku mam jałowca procumbens nana- jednak czy nie za wolno będzie rósł..? Może golden carpet.
To mocno słoneczne miejsce- może z czasem, jak brzoza się rozrośnie to da trochę ażurowego cienia, jednak chyba będzie to co najwyżej półcień, osłonięty jedynie w godz południowych.
Chciałabym chyba dosadzić jeszcze jakiegoś iglaka nisko-płaskiego na tle kosodrzewin, bo za łyso tam jest jesienią i uzupełnić jakimiś bylinami?
Na razie sama torpeduję wszystkie swoje pomysły- a omawiałam już sama ze sobą żurawki, hosty, kocimiętki i szałwie. Pięciorników i tawuł mam sporo- rozważając niższe krzewy.. Myślałam też o jakimś berberysie- ale raczej żółtym, niż czerwonym.. a najlepiej zielonym. Przeglądałam katalog berberysów- podoba mi się większość, tu nie pasuje żaden.
Nie chce w tym miejscu nic wysokiego- powinno być tak, że im bliżej brzegu i wyżej, tym niższa roślina. Trawy odpadają, bo mają być w innym miejscu- koło ognika, przy drugim pagórku.
Może niskie róże okrywowe w jakimś fragmencie pagórka- białe?
Może uzupełnię puste miejsca jakimiś iglakami, o których istnieniu jeszcze nic nie wiem, do tego dodam jakieś niskie kwitnące wypełniacze typu bodziszki- czytałam, że kwitną VI-IX.., albo goździki brodate, dzwonki..
Generalnie "nienawidzę" tego miejsca, bo kompletnie nie mam pomysłu

A w zanadrzu mam drugi, równie
zaplanowany pagórek..
Projekt ogrodu na tle kosodrzewin przewidywał wrzosowisko- to było moje marzenie.. jednak wszystkie do tej pory posiadane wrzosy mordowałam przez zimę- więc chyba nie mam do nich ręki. Poza tym wrzosowisko atrakcyjne przez cały sezon tez wymaga sztuki w zaplanowaniu- a to chyba mnie przerasta.
Usypanie tych pagórków było jednak głupim pomysłem- wszystko, co wpada mi w oko jest albo wielkim krzakiem, albo strzelistym krzakiem.. jakoś nie umiem sobie wybrać nic, co by mi się tutaj spodobało, było niskie i niezbyt rozłożyste, nie było czerwone..
Chyba wiosną wysieję tam maciejkę
Może jak poplączę się w Waszych ogrodach, to natchnie mnie jakieś zdjęcie

W tej chwili mam przesyt ogrodu- stresuje mnie ilość pustych miejsc, a gdzie indziej fakt, że tak się krzaki rozrosły..

Muszę złapać trochę oddechu i perspektywy rabatowej- a mam takie 3-4 ogrody, które działają na mnie kojąco
Pozdrawiam!