Moim zdaniem kradzież to coś innego niż uszczknięcie kawałka rośliny i to bez względu na to czy z ogrodzenia czy też miejsca kultu. Znajoma mojego teścia wyrwała z gleby świerk pospolity, który rósł obok grobu jej męża i w przyszłości mógł nieźle narozrabiać. Teść przywiózł go do mnie - posadziłam, rósł bardzo dobrze. Bergenia, którą uszczknęłam z grobu teściowej - ok. Bluszcz uszczknięty z grobowca obok - ok. Nie mam zahamowań natury etycznej jeżeli chodzi o uszczknięcie kawałka nie niszcząc lub szpecąc rośliny. Nie zdobędę się natomiast na wykopanie kawałka rugosy rosnącej przed pustym domem, na ulicy . Dom do wynajęcia, od kilku lat pusty. To byłaby kradzież. Nie ma kogo zapytać
A ja to jestem nieetyczny złodziej, bo mam sadzonki z każdego wyjazdu (hortensje z cmentarza w Pradze)- ale moja babcia mówiła, że jak coś weźnie się z cmentarza, to ręka uschnie - chociaż więcej sadzę na cmentarzach, niż z nich przynosze ( tylko ta Praga) - jestem zachwycona cmentarzem- może bardziej zielenią na cmentaazu we Wrocławiu
Ps.- kiedyś na wycieczce w Kłodzku- poprosiłam o sadzonkę pierwiosnka ( dałam 10zł) i ona - zmarniała - z nasion zebranych n pewno by rosła
Ja też zbieram nasionka czy nawet jakieś odnóżki bez pytania. Tylko odrobinę ? nie wolno zniszczyć całej rośliny. I nie mam przy tym wyrzutów sumienia. Raczej myślę, że dają szansę tej roślinie na rozsianie się czy przeżycie dalej.
O tym, że nie wolno wziąć niczego z cmentarza, nie słyszałam, ale popieram. "Zabobon" czy mądrość ludowa, ale słuszny. Więc niech przetrwa.
Pomyślcie: jeszcze 100 czy 200 lat temu, gdy nic nie wiedziano o bakteriach (Pasteur to dopiero 1822-1895) a szalały różne epidemie ? wtedy przyniesienie czegokolwiek z cmentarza mogłoby rozsiewać zarazę. Wtedy ten zakaz nie był "zabobonem" ale ostrożnością ludowej mądrości.
W Indiach ogień ma aż 7 nazw (imion), jeszcze w sanskrycie, jeszcze w Wedach. I inną nazwę ma ten zaprzyjaźniony, do gotowania posiłków, a inną ten, który trupy pali. I też nie wolno ich pomieszać i gotować posiłków na ogniu przyniesionym z cmentarza (tu: miejsca palenia zwłok).
Ogólnie: nie miesza się spraw żywych i umarłych I zmarłych się bez potrzeby nie niepokoi.
Wyjątek: jeżeli ktoś "ma powinowactwa" z "bóstwami podziemnymi", wtedy cmentarze może traktować jak swe prywatne ogrody. (To zrozumieją szamani.)
Taak? To może mi wytłumaczysz, gdzie przechodzi granica między zbieraniem grzybów w lesie, zrobieniem bukietu na łące, zerwaniem kłosa z cudzego pola ? a kradzieżą?
Gdzie zaczyna się kradzież? Czy jeśli ogrodzone? Wtedy owoce, co spadną na mój teren należą do mnie, na gałęzi, co wystaje na drogę ? do wszystkich, co spadnie do ogródka sąsiada ? do niego. (To samo z drzewami na miedzy.)