Wandziu, z pewnością na kompost staram się nie wyrzucać chwastów po okresie kwitnienia. Teoretycznie ..., bo wiadomo że zawsze coś tam umknie mojej uwadze, albo np. M dorzuci trawę z chwastami z kosiarki

. Ale nie robię z tego tragedii i tak naprawdę, to cieszę się z każdego "wsadu" na pryzmę

.
A jeśli zobaczę gdzieś pod płotem "pięknie" wyrośnięte zielicho, to ukręcam mu górną część łodygi, ładując to oberwane do plastikowego śmietnika, a resztę liściorów rzucam na kompost.
Wszędzie gdzie mogę, tam ściółkuję korą (raz na dwa-trzy lata) lub ściętą trawą i przyznam, że na rabatach nie mam wiele chwaściorów, ale za to trawnik, powoli, z roku na rok, zmienia się w łąkę ... Ze dwa lata temu myślałam o zlaniu tego jakimś środkiem odchwaszczającym typu "antymniszek", ale czy warto ...

? Potem dosiewki trawy w czasie upałów na tych moich piaskach kaputnieją. Poza tym psy ... Zdecydowanie bardziej koncentruję się na rabatach

. Na wszystko razem chyba nie starczyłoby mi sił i czasu.
Aaa ... i niedawno wypracowałam sobie taką metodę: podczas codziennego obchodu staram się niby to tu to tam wyrwać jakiś chwaścik (zwykle rozsiany placyk

). Mimo, że trochę dłużej trwa ten spacerek, to bardzo mi to ułatwia pracę w ogrodzie, bo właściwie to nie robię akcji "dzisiaj pielenie". Zdecydowanie polecam

!!!