Martuś trochę tego końskiego "złota" poszło do ogródka w okresie jego zakładania, u mnie ziemia taka raczej mało urodzajna. Końska banda liczy sobie 6 sztuk koni małopolskich oraz jednego kuca felińskiego

Kucyk ma dożywocie u W. , koniara, która tak walczyła o życie źrebięcia, straciła zainteresowanie Kurką, jak się okazało (co było wiadome od początku), że nogi poskładać i wyleczyć się nie da

. W kości pęcinowej wytworzył się staw rzekomy i w tym miejscu opiera się ciężar ciała a nie na puszcze kopytowej, zatem koń nie nadaje się do żadnego użytkowania i nikt nie zawracałby sobie głowy kaleką. Ale trafił tu i sobie jest. Widać koński los nie zawsze jest podły.
Asiu winowajców jest siedmiu

W. nic tu się nie dołożył

Coś z tym towarem trzeba robić, jakby co-zapraszam do samoobsługowej kopalni odkrywkowej
Pat "obadwie" pojechałyśmy na wycieczki weekendowe

Ja też się koni boję, dlatego zdjęcia zza płotka. Zresztą jak jestem z Kredką, to muszę bardzo uważać, bo konie postanowiły ją zamordować i jak ją widzą, to lecą z najdalszych zakątków pastwiska z wyciągniętymi szyjami i kłapią zębami
Marysiu czego to panie, ludzie nie zamawiają

Kredka zawsze wyszuka takie świeżutkie, dopiero co wyprodukowane i wytarza się, choćby nie wiem jak jej pilnować
Grażynko jasne, ze poproszę. Bardzo ładny egzemplarz

Adres dam na PW.