Asiu kochana jesteś

Weekend miałam, można powiedzieć, wyjazdowy. Pojechaliśmy z W. odwiedzić konie a w zasadzie ogarnąć wszystkie żywe stworzenia w leśniczówce, którymi na co dzień zajmuje się jeden z synów W. Rozchorował się bidulek i zabrała go matka do siebie do domu. Dzięki temu, tym którym kiedyś obiecałam dokumentację końską, mogę uczynić zadość



Tu grupa malownicza z Siwą


Bender zauważył chlebek



Kucyk i Plomba




W oddali kolejna gniada klacz - Brzana, matka Bendera. Cholera wie, która




Dwa koniki nieobecne, wyjechały do szkoły tzn, do zaprzyjaźnionej instruktorki jazdy, która się zajęła ich kształceniem podstawowym.
W niedzielę postanowiliśmy skorzystać z ładnej pogody i wybraliśmy się na wycieczkę historyczno-krajoznawczą do Twierdzy Modlin. O tym w następnym poście
