Crazydaisy- to jesteśmy dwie

Jeszcze niejedną nazwą pewnie będziemy zaskoczone...
Nolinko- ja już przestałam liczyć doniczki. Ale na pewno też czeka mnie upychanie parapetów. Na szczęście niektóre rośliny zimą "śpią". Będą więc w piwnicy, część zostaje na stałe w budynku na działce.
Reszta - mieszkanie...
Perla- dla mnie też zabraknie miejsca. Będę spać... u Sąsiadów
A parapety u siebie będę oglądać i zachwycać się buszem.
Blueberry- bardzo dużo jest odmian pełnych. Białą pełną kiedyś miałam i fioletową.
Róża jest już wspomnieniem, ale kolejne pączki już są. Czyżby chciała kwitnąć do samej zimy...
Olgierdyna- dziękuję.
Elcia1974- mnie również. Na następny rok będzie dużo nowych kwitnień i tym samym nie mogę się doczekać przyszłego sezonu.
Będę próbować wyhodować duże skrętniki. Może się uda ;)
Takie słoneczne zdjęcia rozweselają jesień, która u mnie rzeczywiście jest bardzo kolorowa.
Violka33- dziękuję. Szukam kolejnych odmian tej pięknej rośliny. Jeszcze mam dwa kolory - jeden nn - może będzie fioletowa. I druga czerwona od mojej Babci, która teraz Ma 93 lata i nadal Ma swoje kwiatuszki.
Evluk - Witaj

Vallota - będzie pierwszy raz u mnie kwitła, już pączki "wyszły" z łuski.
Incurvula - tak, pachnie. Hmmm...dla mnie to zapach kleju. Pamiętasz klej "guma arabska"? Ten zapach mi właśnie taki klej przypomina...
Agnisia31- inna nazwa gloksynii - ponoć prawidłowa, to
sinningia . Ale bardziej rozpowszechniona jest pierwsza nazwa...
Ja, u Ciebie wciąż jestem zaskoczona.
Hanka101- dziękuję.
Skrętnikowych kwitnień w przyszłym sezonie będzie o wiele więcej. W tym roku odmładzałam mój "matecznik", więc kwitnienia tylko pojedyncze.
Skrętniki, by kwitnąć nie muszą stać na parapecie. Dwie sztuki pewnie u Ciebie w koszyku wiszącym lub na półeczce by się zmieściło ;)
Edyto74- bo właśnie teraz jest i jeszcze będzie najwięcej kwitnień. Chłodniej, ale słońca nadal sporo, to rośliny mają coraz więcej pączków.
Dziś kolejnego skrętnika pokażę "dziwadło"?
Emma1966- uwielbiam ciapki i kropki na skrętnikach. Ale też kocham te o pastelowych kolorach. One wnoszą spokój i harmonię do pomieszczeń, gdzie stoją.
Trzynastko- mi też się bardzo podoba. Będę ją szczepić, żeby ta odmiana nie zaginęła.
Krzysiu- miłego nadrabiania zaległości. Zdjęcia kolorowe, więc gdy szaro na dworze, poprawiają humor.
Malachitek- dziękuję w imieniu gloksynii - chuchałam w nią. Bo wiedziałam, jakie kwiaty będzie mieć. A w lutym była jeszcze 3 milimetrową sadzonką.
Listki fiołkowe w wodzie (też ukorzeniam w wodzie przeważnie) - od tygodnia, do trzech tygodni. Są tez "uparciuchy", które nawet po 1 m-cu nie puszczą w wodzie korzonków. Takim uparciuchom pozwalam napić się wody. Obsuszam końcówki łodyżki, do ukorzeniacza i wsadzam do ziemi z perlitem. A potem do pojemnika mnożarki - tam puszczają sadzonki.
Nie do uwierzenia - ale niektóre listki wsadzone w kwietniu do ziemi, jeszcze nie mają sadzonek. A inne już kwitną. W tym samym czasie szczepione...
Także - cierpliwości życzę o fiolków ;)
Skrętnik, wcześniej wspomniany "dziwadło",
Nerys - szczepiony od 14 maja ( na etykietach wpisuję dzień wsadzenia liścia do ziemi lub do wody)... nie puścił ani jednej sadzonki. Za to... zakwitł i ma kolejne pączki
Mam też pierwszy sukces chiritowy. Ależ się cieszę

Jest, wreszcie jest... pierwsza sadzonka mojej "produkcji". Moja, maleńka
chirita Junko:
Zakwitl kolejny fiołek odmianowy - na razie "nn". Cudowna, drobna różyczka, ciemny róż z "brokatem" na płatkach. Nie znam jej nazwy...może Ktoś pomoże w identyfikacji?
A jest cudowna... i wyjątkowa. Bo... to jedyny mój fiołek, który zamyka swoje kwiatuszki na noc. Pierwszy raz w życiu spotkałam się z tym zjawiskiem u fiołka
Znów mnie natura zaskoczyła. Oto ona, czyż nie śliczna:
Ogród...pięknieje z dnia na dzień. Dziś jest na biało:
I...zainspirowana wiankiem jesiennym u Którejś z Forumowiczek...sama stworzyłam taki. Mam "kawałek" jesieni:
