Oj, Dziewczęta Miłe !
Dziś zawitało lato :P , więc ranek był ku zarabianiu pieniążka,
ale już wczesne popołudnie, same przyjemności!
Najpierw pojechaliśmy do lasu, na zananą polankę
i w efekcie nie znaleźliśmy wjazdu w znajome "szuwary".
Kochanie wybrało stanicę na szczycie jakiegoś wzgórza,
czyli betonowy, koszmarny parking, przy zaśmieconym do granic możliwości szałasie
i..poszliśmy w las.
A tam...lesne śmietnisko, polany ze zrywkami, słońce gorzej niż w piekarniku,
grzyba ani hu, hu, psy żywcem pieczone w futrach, znalazły w końcu kałużę z wylaną gnojowicą i... wytaplały się w cuchnącej brei.
Jakby tego było mało ( to jest mojego ględzenia, że gorszego miejsca już na Podhalu nie było), Kochanie zdecydowało, że przejdziemy na drugą stronę szosy i niebieskim szlakiem
trafimy na uroczyska.
Hę!
To uroczysko to kolejne zbocze z wiatrołomami, wypalonymi krzewinkami brusznicy czarnej
i z dwoma, spotkanymi muchomorami.
Ja - wściekła jak osa, czerwona jak burak, a Kochanie...siadło, piwko z plecaka wyjęło
"Angorę" zaczęło czytać i poleciło :
" rozkoszuj się widokami i słońcem".
Wierzcie mi lub nie, ja miałam kluczyki od auta i na prawdę zastanawiałam sie,
czy nie zostawić Go w tym lesie , żeby sam się " delektował".
Potem było troszkę lepiej, bo wykręciliśmy autem do Spytkowic, do słynnej szkółki.
A potem było już tylko gorzej i gorzej.
Angielki Austina tj." róża angielska", wątła w donicy C-3 za 35zł z czarną plamistością - gratis
i z 1-2 kwiatami.
Zamiast korony : 2-4 pędy o średnicy 2mm.
HORROR !
Specjalnie przeszliśmy cały obszar wystawienniczy - rh., z zasuszonymi, poparzonymi koronami i tak zagrzybionymi liśćmi, że po ich zerwaniu byłaby łysa szczota ryżowa.
Róże pienne z dziczkami większymi niz pędy, powojniki tętniące mączniakami.
Budleje z dawno przekwitłymi, burymi kwiatostanami-straszydłami.
Obraz tragedii i pomoru.
I szczerze Wam powiem, że COŚ TAKIEGO widziałam pierwszy raz w życiu.
Szkoda, że nie wziełam aparatu, bo wszystkie przerażone chorobami duszki z tego forum,
od razu poczułyby się lepiej, mając porównanie sentencji " chory ogród".
3 razy wracałam do róż, racjonalnie przekonując siebie, że absolutnie nie ma sensu
kupować chorych krzewów.
I znalazłam !
1 Mery Rose, już przyciętą, z odsłonietą szyjką korzeniową, bez plamistości, bez futoftorozy, bez zamierania pędów, bez uwiądu.
Chudą, z ziemią suchą jak wiór i odstającą od dniczki, z pędami anorektyczki.
Już moczy nogi w kuble i obżera się Plantafoską ( potas+fosfor).
Ufffff, potem tylko 3 jazdy do "centrum" wsi na zakupy i...jestem
****
Izuś, "a w górach już jesień".
W lesie suchych liści tyyyle, że co rusz leciałam galopem do brązowego " kapelusza",
który okazywał się być brązowym liściem

.
Złote liście brzóz, pobdbite nawłociami i krwanikiem z czerwonymi koralami bzu ( koralowego

), dobitnie wskazują na końcówkę lata.
Ba! Na targu nie ma już osób z kwiatami rabatowymi,a w kwiaciarniach głównie
chryzantemu i...sztuczne bukiety

.
Dziś usłyszałam komentarz oglądającej resztki doniczkowych astrów:
" nie ma sensu kupowac nic do ogrodu, za miesiąc i tak przymrozki wszystko zetną".
Ot, może niedługo naukowcy jakieś kwitnące iglaki wyklonują ?
Bogusiu, ja też nocnik ale czasem nadmiar wrażeń ku łożnicy ciągnie
A ciepłe, przepastne objęcia pierzyny, to sama rozkosz po męczącym dniu!
Jadziulku, coż, o tej porze to mogę raczej słowiczym głosem zaśpiewać, hihihihihih
http://pl.youtube.com/watch?v=dhs_wGx1AX0
Wiolu, na pyszności z beza i poobijana śmietanką, zapraszam do Jadziuni ( może nas nie zauważy i objemy się jak bąki

).
Ja nie lubię gotować, a tylko konieczność zmusza mnie do bełtania w garach.
I z tej prostej przyczyny mozna się u nas najeść ale rzadko delektować!
Co z bólem kubek smakowych, przyznaję szczerze

.
Danusiu, lubię Cesarię,zwłaszcza gdy pasjami mam ochotę na przeskok muzyczny.
Więc dla Ciebie, coś patriotycznegi i wizualnego:
Cesaria Evora feat. Kayah "Embarcacao"
http://pl.youtube.com/watch?v=VuhusthsUWM
Ewuniu Słodka, Ciasteczkowa- Ave, miło żeś wreszcie się pokazała :P
Z przesadzaniem trzymetrowych budlei nie miałam problemów.
Ba, nawet przerwała mi się w pół bryły korzeniowej i obie połóki teraz całkiem przyzwoicie kwitną - u mnie i u sąsiada

.
Więc masz co najmniej 2 wyjścia:
1.Puścić ja do góry, zostawiając wiosną metrowe 3-4 pędy, jako pnie
2.Przesadzić wiosną w inne miejsce
3.Kupić siatkę zieloną i związać ją w pasie gorsetem, jak bukiet, wtedy pędy ustawią się do góry
Ewuniu Już Szczęsliwa - ewkapaw, dobrze, że liczko Ci się wypogodziło!
Częstuj się ochoczo, wszystko jest pod reka, bo kuchnia przypomina wielkościa
raczej wnękę w garsonierze
A to ma jedną zaletę - mało sprzątania, hahahahaa !
Jutro zapraszam na obiadowanie - dfo wyboru schaboszczaki z buraczkami na słodkiej śmietance, lub zrazy z nieśmiertelnym sosem grzybowym ( jeśli jeszcze coś zostało w zamrażarce ).
No i puree z ziemniaczków, umęczone puszysto z masełkiem i tłustym mleczkiem
Mało dietetyczne ale uwielbiam konkretne jedzenie i pewnie stąd skok odzieżowy z 34 na 42
Gosieńko, widziałam, napodziwiałam, wącham codziennie Twoje nowości
i szlag mnie trafia, że Ty masz jeszcze miejsce, a ja już nie
Kopię obrazków wstawiłam do formowania piennych, niechaj i inne
Ogrodowe Duszki natchną się Twoją pracą :P .
Tessco, chyba nic z tego, bo budleja bardzo krucha.
Lepsze byłyby obręcze, czyli balerony, gorset na częśc dolną.
Takie majtałasy ściskające pupe i brzuszydło
Doł po roku, dwóch zdrewnieje i może stanowić wieloletni pień.
I tylko koronę, Ewa będzie corocznie, wiosną cięła krótko na 30cm.