Jola1, odpowiem o żurawkach u ciebie. A jeśli chodzi o jeżówki, to od ostatniego postu wzbogaciłam się o jeszcze ejdną:
Vintage Wine.
stefanku, pozdrawiam serdecznie
April, Jolu, krzesełka jeszcze nie ruszyłam, czeka w kolejce, jak zresztą wiele innych robótek. Chyba je zostawię do malowania na przyszły rok, bo już nie zdążę.
Dyskrecjo, napisałam na pw. A jeśli chodzi o ścieżki, to kiedyś opryskiwałam rundapem, a teraz po prostu cierpliwie wyrywam chwaściki ze szczelin. Nie ma cudów, zawsze coś tam wyrośnie.
Rozeta, napisałam pw.
Mufko, jestem jak najbardziej "za", jeśli chodzi o żurawki. Tylko na suszę wybieraj te o ciemnych liściach. Jaśniejsze sadzaj bardziej w cieniu.
ewamaj, u mnie nigdy żurawki nie padły w zimie. Jakoś szczególnie dobrze mi rosną w porównaniu do innych roślin. Przynajmniej one. Róże na razie przystopowały, w czasie upałów nie wyrabiają. Nawet gdy są od dołu podlane, to słońce nie daje im z góry żyć
kropelka, dziękuję za odwiedzinki, wpadnę do ciebie niedługo, bo powoli nadrabiam zaległości,
Annes77, żurawki lubimy razem, prawda? Bez nich nie byłoby tak kolorowo
Tara, ale niespodzianka.

Tak rzadziutko wpadasz, ale zawsze pamiętasz o Czesławie. To bardzo sympatyczne. Widzę, że lubisz duże drzewa. Pozdrawiam serdecznie
Takasobie, policzyłam dzisiaj moje żurawki i mam ich ponad 50 odmian. Nawet się nie spodziewałam, że tyle mi przybyło. Ale tak jak wspomniałam, traktuję je jako roslinę okrywową i zastaniam nimi gołą ziemię. Są do tego idealne. Polecam, Miłeczko.
Robaczku, niedługo zacznę nowy wątek, a więc pewnie będą na początku liliowce, bo to rzeczywiście ich pora. Muszę je trochę porozsadzać, bo mój szpalerek mi się znudzil i szukam innej koncepcji.
jola1010, wiem, że masz piękne żurawki. Podziwiam je u ciebie nieustannie. Masz wielkie kępy wśród kamieni. Wygląda to świetnie. Mnie jakoś nigdy żadna żurawka nie wymarzła, choć innych roslin straciłam sporo. No ale u ciebie zimniejszy obszar. Pozdawiam kochana i czekam na twoje nowe zdjęcia.
Helios, ale mi miło kochana, że tak piszesz o moim ogrodzie. Mam dzięki temu świetny humor na cały dzień. No staram się, staram i ciągle poprawiam, ale życie pędzi i znowu wiele rzeczy się do zimy nie zdąży zrobić wczoraj kupiłam jeszcze ejdną hortensję, Sunday Fraise. Chodzę z doniczką i nie wiem, gdzie mam posadzić, bo wszędzie ciasno

Pozdrawiam i czekam na deszcz, bo już nie wyrabiam z podlewaniem.
Margo, ja już nie pamiętam, kiedy ostatnio padało. Trawnik mi się robi taki żółty jak u ciebie. Okropność. Czytałam właśnie, że na swój pomstujesz. No nic, może popada, bo troszkę się jakby chmurzy.
gajowa-Ewa, masz rację, jeszcze jest mnóstwo do zrobienia, no i niestety ja już widzę, że u siebie pewnych robót nie zdążę do zimy. Nie ma cudów. I sił jakoś mniej przez te susze. Ale dzięki, że wpadasz i pozdrawiam cię bardzo serdecznie. Niedługo będą kwitły cynie od ciebie...
magenta, nie to, żebym miała narzekać na nadchodzącą jesień, ale takie mam refleksyjne nastroje, kiedy widzę trawy i ich powstające kwiatostany, które zwiastują koniec lata. A propos żurawek to na słońce nadają się te o ciemnych liściach, a do cienia te z jasnymi (choć jest parę wyjątków). Tak że weź to pod uwagę przy wybieraniu odmian. Niektóre rosną wręcz na patelni.

Czesława nie pokazuję, bo nie mogę go ogarnąć obiektywem. Zrobił się tak wielki, że nie mam się gdzie odsunąć w mojej małej ogrodzince, zaby mu zrobić całościowe zdjęcie.
Lineto, w takmi azie witaj po długiej przerwie i miło mi, że do mnie zajrzałaś na jedną z ostatnich stron. Wieczorem pewnie zacznę kolejny wątek, tak więc zapraszam serdecznie
sweety, jak ty urlop zaczynasz tak wczesnym zerwaniem się z łóżka, to podejrzewam, że spędzisz go na wytężonej pracy w ogrodzie, co?

aha, Ania, ta trawka, o ktorą pytałaś, to drżączka coś tam, coś tam. Fajne ma kłoski i rzeczywiście drży na wietrze.
leszczynko, też wczoraj podróżowaliśmy po kraju i faktycznie zboża rosną nietknięte ostrzem żniwiarek, ale zieleń na drzewach już jakby nie taka soczysta. W bocianich gniazdach widać młode, które pewnie gotowe są do wylotu w ciepłe kraje. No i tak dalej... jednak jesień idzie...
Aguniada, ja po prostu nie lubię upałów i czekam niecierpliwie do sierpnia i mojej ukochanej jesieni. A teraz jesień pzypominają mi kołyszące się na wietrze trawki. Ja nie narzekam, tylko mam takie odczucie schyłku lata i szybko pędzącego życia.
nena, aż mnie zmotywowałaś do tego, aby wyjść i policzyć te moje żurawki. Jeszcze niedawno było około 30, a dzisiaj ze zdumieniem doliczyłam się 54 sztuk. Nie wiem, jakim to sposobem tak się powiększyło. Chciałam jeszcze kupić Rio i Paprika. Może we wrześniu na targach w Skierniewicach będą, bo przez internet mi się nie opłaca kupować dwóch żurawek, a więcej nie chcę.