
Moniu, dziękuję, bardzo się cieszę. Pochwały przekazałam, mąż ucieszył się, że jego kaskada zdobyła takie szerokie uznanie.

Ewciu, naprawdę fajnie mieć takie ustrojstwo, jeśli tylko masz kawałeczek miejsca gdzieś przy oczku. Wiesz, jak to jest: miło siedzieć wieczorami, a to łagodnie szumi obok tarasu!
Małgoś, to rzeczywiście sporo płacisz. Ale może z czasem... Podobno są jakieś panele słoneczne, które spokojnie zdołałyby obsłużyć wszystkie potrzeby oczka wodnego, razem z natlenianiem, oświetleniem i kaskadą. Tylko że wcale nie są tanie i koło się zamyka.
Maseczko, wolałabym żywą żabę, żeby się zajęła serdecznie larwami komarów.

Wiecie, co teraz piję? Herbatkę z syropem lawendowym, świeżo zrobionym przez moją starszą córę. Z lawendy, która rośnie w naszym ogródku.

No to jeszcze parę zdjęć:
Nasze dynie ozdobne zajmują terytorium bez umiaru, ale za to jakie mają kwiaty! Jak talerze! A owoce też niezłe, będziemy je wykorzystywać w kuchni.


Floksy zakwitną dosłownie za chwilę. Zobaczcie, jak wyglądają dzisiaj:

A juka już przekwita, kwiaty się osypują.

Na koniec jeszcze jeden widoczek znad oczka wodnego: brzoza, wierzba płacząca i dwie ławeczki pod nimi. Byłoby bardzo romantycznie, gdyby nie proza życia w postaci pudełka z karmą dla rybek i siatki do odławiania liści z oczka.


