mgr_ - dzięki!  
 
 
Mam problem. Siewki z marca, kwietnia i maja stoją sobie w pudełku - j.w. Maleństwa. Wyjeżdżam na dwa tygodnie (m.in. Rumia  

 ) i trochę się o nie obawiam. Zastanawiam się czy po prostu ich lekko nie podtopić. Tzn. zostawić je z dwoma centymetrami wody z Previcurem po wewnętrznej stronie okna... Co o tym myślicie? Chyba nie muszę tłumaczyć jakie niesamowicie pozytywne emocje by mną targały, gdybym po powrocie zastał, wychuchane dotychczas, owoce kilku miesięcy kombinowania i uwagi w stanie zasuszenia lub przegnicia?  
 
Pomysł inspirowany postem 
blabla w temacie o podlewaniu. W dość pejoratywnym wydźwięku opisał tam "pędzenie" roślin wilgocią, cieniowaniem i chemią. Może udałoby mi się te "barbarzyńskie przemysłowe metody" z korzyścią zaadaptować na moim parapecie...
W dodatku widzę, że imageshack się... psuje.  
