U mnie całość wygląda mniej więcej tak (tu z początku sezonu). Kiedyś grządki to był misz-masz, co gdzie wymyśliłam, tak rosło.W tym roku za robienie grządek wziął się tata (ścisłowiec), a więc każda ścieżka jest tej samej szerokości, zakręty pod kątem prostym , przedłużone rządki i takie tam wynalazki
Jeżeli o podlewanie chodzi, to u mnie najpierw jest zraszacz ustawiony na drobny strumień, ale lecący powoli i dość wysoko zakręcający, dopiero jak lekko zwilży ziemię i spłucze osad z roślin (ogródek sąsiaduje ze żwirową drogą, więc można w suche dni dostać pylicy), to zabieram się za podlewanie tego, co po liściach nie lubi - ogórków, pomidorów i dyń, a na resztę dalej leci zraszacz
