Zajrzałam też do Twego bloga i podczytuję
Na razie nie mam się za bardzo czym pochwalić, bo - jak już wcześniej pisałam - właścicielem przydomowego ogrodu (400 m2) jest dziewięćdziesięciolatek, który co jakiś czas mówi mi, że tak się w ogrodzie nie robi, ale

ja sobie też z tego nic nie robię i... dalej ściółkuję trawą co się da
Gdy z Nim zamieszkaliśmy cztery lata temu był tylko - od południowej strony - trawnik i duża rabata różana, prawie pięćdziesięcioletnie dwie jabłonie, grusza, śliwa i ogromna mirabelka, wyrosła ze ściętej śliwy, oraz rządek malin. Od północy ogromny świerk i orzech włoski, a od wschodu forsycja, piękne piwonie, zawilec japoński i ogromny bukszpan.
Mąż nie lubi kosić trawy, więc trawnik jak mogę to uszczuplam i przeistaczam w urodzajne rabaty
Zmiany zaczęłam od razu kompostując odpadki kuchenne i skoszoną trawę, a jesienią 2011 roku posadziłam borówki, jagody kamczackie, poziomki i truskawki, by staruszek miał codziennie garść świeżych owoców. Jako że nie mam zbyt wiele sił

, sądzę że jesteście z pokolenia moich dzieci

, robię wszystko by się nie narobić, a mieć efekty
Fotografuję zmiany, a obiecane zdjęcia pomidorów w pietruszce pokażę wkrótce...