Witam kochane koleżanki

.
Narrrreszcieeeee uuuurlooooop!

Chociaż to tylko dwa tygodnie, z perspektywą powrotu w stertę zaległości, ale co tam! To te najfajniejsze dwa tygodnie w roku

. No to siup, na działeczkę na tydzień

. No a potem wyjazd z rodzinką

, bo jednak nie mam sumienia trzymać towarzystwa przez całe dwa tygodnie na rabatkach.
Ilonka, rzeczywiście, fajnie jest spacerując po działce przechodzić z działu "ogród" na dział "warzywa i owoce"

. Jak masz truskawki w ilości dwóch krzaczków, to pewnie teraz już mają dużo wąsów z nowymi sadzonkami i tylko patrzeć, jak plantację truskawkową będziesz zakładać

. Gdybym nie obcinała tych wąsów, to całą działkę miałabym w truskawkach i poziomkach!
Ten Abraham jest ze mną drugi rok i wygląda na witalny krzak z chęcią do życia. Mam jeszcze jednego starszego Abrahama, chyba trzyletniego, ale w tym roku wiedzie mu się znacznie gorzej niż rok temu. Generalnie nie jestem w stanie powiedzieć czy to jest silna odmiana, bo ten starszy jest słaby a ten młody ładny. Za krótko mam oba, żeby wyrokować.
Pażywiom -
uwidzim.
Kasiu, mam dwie odmiany truskawek. Tej wielkiej nie znam z imienia ale druga to Senga Sengana. Jest mniejsza, może odrobinę aromatyczniejsza, polecam.
Dorotko, moje róże czują się zaszczycone, że chcesz je odwiedzać. Teraz pewnie nie wyglądają najlepiej, bo u nas pada ale za to ogródek mi podlewa aż miło.
Aniu, ja też nie mogę się pochwalić wielkimi sukcesami w patyczkowaniu róż ale Heidetraum akurat przez przypadek się udało

. Wszystkie cztery wsadzone patyczki z ułamanego przez przypadek pędu wypuściły korzenie, a ponieważ nie planowałam już różowej okrywówki, to trzy róże rozdałam koleżankom ale tę jedną sobie zostawiłam jako dowód, żem ogrodnik pełną gębą

.
Aniu, jeszcze do niedawna z mojego ogrodu nie mógłby się wyżywić żaden człowiek, chociaż nie - od zawsze mam wśród chwastów kępki szczawiu

, ale widzę że pierwotne instynkty kobiece, które pchają niewiastę do wyżywienia rodziny z tego, co zbierze jednak gdzieś tam drzemią. Jak widzę, te mordeczki zajęte wchłanianiem owocu, co to nie pryskany żadną chemią, albo jak w zupie pływa wsiowa zielenina, to się czuję, jakbym rodzinę uratowała od jakiegoś chemicznego kataklizmu

.
Ewo, Dziękuję za rady. Będę w takim razie obserwować iryski i jak im nie będzie pasowało miejsce, to po prostu je przesadzę w bardziej wilgotne rejony.
Oby ten brak cywilizacji jak najdłużej się tam u nas utrzymał, bo to jest to, co naprawdę mnie na tę działeczkę ciągnie. Ten spooookóóóój z prawie zupełnym brakiem odgłosów ludzkiej bytności. Mamy też drugą działkę, ale w otoczeniu domów całorocznych, i chociaż okolica jest urokliwa, bo też las i jezioro ale jednak to nie to i od lat tam nie jeździmy. Ja tam lubię po codziennych miejskich wygodach zażyć sobie takiego właśnie wiejskiego życia jak ze skansenu

.
Zosieńko, Abrahama mam drugi rok. Ale nie uważam tej odmiany za bezwzględnego terminatora, bo jego starszy kolega jest słabszy, mimo, że rok temu ładnie rósł. No ale kwiaty, to ma cudne, ogromne i pachnące! Mam nadzieję zobaczyć wreszcie kwitnące łany lobelii w ten weekend, bo do tej pory były tylko zielone kępki. Lobelii mam w tym roku dużo i mimo tego, że sadzone były jako mikrusy, to ładnie się teraz rozrosły. Niestety, część z nich została zniszczona przez jakieś nornice czy cuś, bo wiadomo, taka świeżo przekopana ziemia przyciąga te szkodniki

.
Krysiu, nadmiar roślin zazwyczaj najlepiej przesadzić do ogródka za płotem

. Wszyscy zadowoleni, a już zwłaszcza posiadacz nowych roślin

.
To prawda, rośliny najpierw są takie małe a potem jedne połykają drugie. Ja myślałam, że u mnie tak słabo wszystko rośnie, że nigdy nie będę miała tego problemu ale jednak widzę, że też muszę trochę poprzesadzać roślinki.
Marysiu, Maigold nasz osiedlowy już kończy popis ale znalazłam u nas jeszcze inne cudo

. Jest taki jeden Louise Odier, przy przystanku w pobliżu Krokodyla, że klękajcie narody! Krzak wyrośnięty, tłuściutki i że ja go wcześniej nie widziałam, to nie wiem gdzie ja oczy miałam

.