Witam ciepło i serdecznie,
tym cieplej i serdeczniej, im mokrzej na zewnątrz. Bo pada, siąpi, leje, w kółko i naokoło, i bez większych oznak zmian w tym zakresie. Ale nic to, ogrodnictwo to sztuka cierpliwości i siła optymizmu, nieprawdaż, więc w kwestii tego optymizmu - Souvenir de la Malmaison w pełni rozkwitu:
Żeby właściwie ustalić proporcje tego optymizmu, rzut oka z szerszej perspektywy:
Tak, to jest to maleństwo w prawym dolnym rogu...

Ale prześliczne i pachnie pięknie; zdecydowałam jednak ściąć różyczkę do wazonika, bo ten deszcz by ją w końcu jednak wykończył. A szkoda by było, pewnie na następny kwiatuszek przyjdzie dłużej poczekać. Zastanawiam się tylko, czy nie powinnam zawiesić świeżo otwartego sezonu różanego?
Kilka zdjęć z niedzielnego, słonecznego! ogrodu:
Najnowsze (pachnące!) nabytki - heliotropy:
Chaberek - chaberki (jak i sasanki, i szachownice) mam z inspiracji ogrodem
Agnieszki - Agness. Aga, wdzięczna Ci jestem bardzo:
Nieśmiałe toto jeszcze, jak widać, ale już pokazuje, co potrafi. Co innego łubiny:
I irysy:
Zaczyna kwitnąć macierzanka:
Lewizja nadal dzielna:
I zakwitnie, pal sześć, że skromnie, ognik szkarłatny "Red Column". Będą owocki!
Obiecująco zaczyna zarastać jedna strona drapaka piwniczkowego:
Bo druga to już nie bardzo:
Ale, ale - widzicie ten nieba błękit? No normalnie był taki, dobrze, że mam zdjęcie, bo uwierzyć trudno
Ujęcia ogólne:
To na środku, to jest tarasowa wycieraczka wyrzucona chwilowo na trawnik. Jak widać, wycieraczka momentalnie wygenerowała kotkę Pralinkę. I kota Borysa, zaraz potem:
O. Tak tu będę leżał...
Czy ja już mówiłam, że leje? Bo leje. Nadal. Ale, podczas pospiesznej inwentaryzacji ogródka, ze zdumieniem odkryłam, że nie tylko wszystko rośnie (ze szczególnym uwzględnieniem bessery i kroksomii, kolejne kiełki pojawiają się w tempie sugerującym działanie sił bliżej mi nieznanych, wody gruntowe je wypychają? To niech jeszcze wypchną brakujące dwie lilie i frezje, ślicznie proszę), ale i zbiera się do kwitnienia. Prawie jestem pewna, że widziałam pierwsze kwiaty naparstnicy, chyba, że mi deszcz zamazał pole widzenia. Pąki na różach i piwoniach wyraźnie większe, coś się zaczyna dziać w jaśminach, albo puchną z nadmiaru wilgoci, albo będą kwitnąć?
Nie traćmy ducha, kochani, nie traćmy
