
Coś się z nią stało, zaczęły usychać młodziutkie listki a gałązki czernieć. Czy przyciąć prawie do szczepienia czy raczej nie da się uratować?
A miałaś w jeszcze maju przymrozek....? Szkoda...
Nie, nie było przymrozku...poza tym druga, w miejscu mniej osłoniętym i bardzo wietrznym ma się świetnie. Co do wody to raczej też nie jest to przyczyna. Wierzba stoi koło rododendronów, wokoło i głębiej podłoże gliniaste więc utrzymujące wilgoć. Obawiam się, że mogło ją coś od spodu podgryźć. Raczej wykluczam grzyb bo była pryskana miedzianem.misiaczekm pisze:
A miałaś w jeszcze maju przymrozek....? Szkoda...
Ja stawiałbym na za małą ilość wody... one jej potrzebują okrutnie dużo.... i kochają oblewanie listków!!
Lub coś podgryzło jej korzenie i dlatego padła...
Przytnij zostaw kilka jasnych badylków najlepiej z 1- 3 pączkami... wyrzucić jeszcze zdążysz...