Marysiu! U mnie na wiosce też takie miejsce z chrzanem było (aż szkoda, że czas przeszły) na dawnym boisku szkolnym, ale jakoś białych kwiatków nie widać  

 Pasjonuje mnie ten Instytut i muszę im chyba przekazać moje liliowce po babci Irence, bo mają ponad 40 lat (pewnie i więcej, ale ja tyle pamiętam)  
 
Ja wysiałam dwie fioletowe i jedną żółtą (opakowania), ale jeszcze coś tam w zapasie leży... 
 
Pat! Ty pomyśl Dziewczyno jaki masz tam kapitał! Wykopać w pęczki i na ryneczek! Jak spojrzysz na chrzan od tej strony - sam rośnie i jeszcze może przynieść kasę.... to po roku okaże się, że już go nie ma.  
 
Becia! Dobra wycieczka nie jest zła. Sama bym pojechała mam niecałe 30 km. (no może niekoniecznie z tymi dziećmi  

 )
A kwiatki na fasoli by się przydały, bo ona mam robić za zasłonę niewygodnych widoków  
 
Ja mam problem z mrożeniem (brak umiejętności i miejsca w zamrażarce) więc wekuje fasolkę do słoików, ale na to jednak potrzeba troszkę czasu, a ona nigdy nie chce poczekać  
