Opuściłam na 3 dni ogród...na rzecz pracy zawodowej...dzisiaj jestem z powrotem

Niestety zimno, trochę deszczowo, wyskubałam więc tylko trochę chwastów i pouszczykiwałam czubki pędów w kosodrzewinie (czas był już najwyższy).
Zrobiłam dziś po drodze jakieś drobne zakupy roślinne - kupiłam bakopę do wiszącej doniczki oraz cztery wilczomlecze do posadzenia między różami...to będzie taka rabata, na której są same ciemnoczerwone róże i wilczomlecze mają je trochę rozświetlić. I byłam jeszcze u stolarza; zamówiłam dwie kratki pod powojniki posadzone przy tarasie i do kompletu - drewnianą pokrywę na studnię.
Widziałam też rododendrony i azalie w bardzo dobrych cenach, przydałyby mi się ze dwa krzewy, ale nie mogłam się zdecydować...nazwy nic mi nie mówiły
Jutro podobno ma być trochę cieplej
Jolu, wiem, że w czasie mojego wyjazdu było tutaj dość zimno...to mi zresztą pozwalało spokojnie się wczasować, bez niepokoju o to, czego w tym czasie nie mogę zrobić w ogrodzie
Smoku
Pacynko, nie ma obawy, u mnie nigdy nie będzie w ogrodzie perfekcyjnie, to "nie ten typ"
A moje brunnery są jeszcze całkiem mlode, sadzone w ubiegłym roku, ale fakt - kupiłam ładne i dorodne egzemplarze
Mariola - to prawda

Ja mogłabym właściwie jechać prawie zawsze i wszędzie
Krysiu, ja już kopiąc w ziemi nie jestem nawet w stanie przewidzieć, co znajdę
Bardzo się cieszę, że już jesteś "zadomowiona"
Helenko, ten pomysł z niteczkami "sprzedała" mi koleżanka już kilka lat temu...niestety do tej pory ciągle się jakoś spóźniałam i płatki opadały, zanim zdążyłam to zrobić...oby tak się nie stało i wtym roku
Ewa, takie znaleziska to u mnie też chleb powszedni...
