
Iwonko, wyobrażam sobie, jak dopadłaś do szpadla

Niebo zaciągnięte i nieprzyjemnie. Szkoda, ale może przynajmniej ciuteczkę na zapas wody na działeczkach
będzie?
Wczorajszy dzień stracony na poszukiwaniach materiałów na kratownice.
Wreszcie znaleźliśmy go w Nomi: słupki, podstawy (kiedyś nazywali to kotwami), i same kratownice.
Dość ciekawie wykonane. Dziś poszerzyłam rabatę z iglakami: przed i po:


Jeszcze sporo do zrobienia, ale przez "dopadanie" do pracy z powodu pociętego dnia na kawałki czasu nie
jest się w stanie zrobić więcej: a to jedno dziecko ze szkoły, zaraz po następne, a to ważna sprawa do załatwienia.
Tu ma być kącik wypoczynkowy; tak było oraz etapy przemian:




To, co widać z boku przy przedostatnim schodku to reszta śmieci, jakie przy wycinaniu kolcowoju brat
wyciągnął z krzaków. Mam nadzieję, że sąsiad wreszcie zacznie sprzątać po sobie zamiast śmiecić.
Już nie będzie miał za bardzo gdzie wyrzucać, bo całe najbliższe otoczenie jest pod kontrolą.

Tu ma stanąć altanka, nie chce się biegać z dołu do góry i na powrót po szklanki, krzesła, fotele czy kawę


Już nie mogę się doczekać finału, choć to jeszcze długa droga. Przyczyna jest dość prozaiczna: kasa, kasa, kasa.
Pada u nas dziś na zmianę z siąpieniem. Całe popołudnie nudy na pudy.
