Mam odpowiedź dla Joli i Agnieszki...
...dzisiaj jednak troszkę poszalałam...fajnie...tzn. fajnie mieć coś z głowy....porobilam po poludniu porządki na ogródku i pościnałam, co tylko można było. Kręgosłup niestety czuję, ale kawał roboty za mną.
Kilka dni temu mój małżonek stanął przy rabacie trawiastej mówiąc, źe jakby miał coś z tą beznadzieją zrobić, to chyba by najprędzej walnął coś extra na znieczulenie...i jeszće mocno się zastanawiał
Chodziło o ścianie traw i wygrabienie liści i igieł...z kopczyków dla róż....klasyczne porządki po zimie....
Ogąrnęłam jeszcze, oprócz rabat, wszystkie na cito krzewy, tzn cięcie....i trawnik, tam, gdzie można było wejść...
A rózaneczniki dostały papu...
Teraz tylko cżekam na wszelkie opryski i cięcie róż...
Najbardziej mnie wkurzyło usuwanie kosmatki, którą mi załatwiły koty...tzn. ich kociej kuwety...mało nie zemdlałam od tego smrodu....

oby nie znalazły sobie innej...osz te nie-moje koty
Grażynko
W kilku przypadkach tak zrobię, kilka takich całkiem beznadziejnych zetnę...jest światełko w tunelu, co?
Ja już wprawdzie o tym doczytałam, ale byłam raczej przekonana, że to nic nie daje, a tylko można doprowadzić do choroby...
Czy mogę do tego użyć zwykłego np. Funabenu, czy trzeba coś specjalnego, takiego dla róż?
Dorotka
Spokojnie...
Przynajmniej będziesz miec zgrabne krzaczki, ja się właśnie tym pocieszam....
Zobacz, coś w tym jest...mój ogródek tez na glinie....
Uważam, że jak na drugi rok zajmowania się różami, to sporo mi się trafia ciekawych przypadków....
