U mnie na wsi dzień bez internetu - a bez internetu jak bez ręki. Kupiłam wczoraj składniki do wypróbowania nowego przepisu z netu, który przeczytałam tylko pobieżnie no i klops

Do klopsów były dziś kupne surówki

Net wrócił, profilaktycznie przepis sobie skopiowałam na dysk, jutro już muszę zrobić
Iwonko - niby już za kilka dni (??) ma się ocieplić, miejmy nadzieję, że dadzą sobie radę..
Romku witaj

Moja na razie stoi na stole odseparowana od innych, w razie gdyby coś niefajnego miała na sobie. Stoi na podstawce w misce, do której dolewam stale trochę wody dla zwiększenia wilgotności. Co kilka dni spryskuję mocno odstałą (lub przegotowaną) wodą. Jak na razie zasychanie jakoś nie postępuje zbytnio, ale również nie ma ochoty się puścić. Może faktycznie Twoja też czeka na wiosnę, doniczkowym pewnie też się trochę miesza w korzonkach i liściach od tej pogody.. Czytałam też, że marantowate nie lubią towarzystwa roślin trujących - jak trzymasz swoją przy np. diffenbachii czy aglaonemie, to koniecznie przestaw.
Pacynko - dobrze prawisz

U mnie bocianów nie ma, cały czas dokarmiam mieszkańców mojej okolicy, bażanty przychodzą codziennie pod karmnik, kosy zajadają się warzywami. Właśnie się doedukowałam - kosy podobno uwielbiają morele, daktyle i rodzynki - jutro przetestujemy.
Madzia (MID2006) - Mama cały czas kaszle okrutnie, wczoraj ją odwiozłam, bardzo chciała zabrać już psicę, ale utargowałam jeszcze do jutra. Pies totalna deprecha, prawie cały dzień leży w sypialni, gdzie śpi Mama jak są u nas, wczoraj wzięła swój kaganiec w pysk i zaniosła do legowiska, jakby chciała powiedzieć "to moja zabawka z mojego domu, tylko ona mi została...". Dziś znalazła kapeć Mamy i spała z nim.. Rano zwymiotowała, wszystko przez stres

Ale co zrobić, lepiej niech chwilę pies pocierpi, niż starsza osoba miałaby skończyć zapaleniem płuc.. A słońca dziś nie było - pewnie poszło na północ do Ciebie

I dobrze, niech będzie trochę sprawiedliwości na tym świecie, chociaż w tej kwestii

Lecę do Ciebie, bo widzę, że mam co nadrabiać
Madzia (lulka) - mój grzywacz mimo wszystko woli ciepełko - sierści nie ma, tylko włosy, więc za zimnem nie przepada

Ale i tak sobie dobrze radzi - kubraczki mu obce, jedynie w mieście dokuczały mu posolone chodniki, tu mamy spacery iście
eko po polach
Kochani, moje dalie w woreczkach nie były w zbyt dobrym stanie, więc wsadziłam je do ziemi. Wiem, że ziemia ma być sucha, siedzą w skrzynce plastikowej i jakichś znalezionych wiaderkach (i tak mi zabrakło na wszystkie..) - nad nimi warstwa ziemi ok. 1-2 cm - czy to nie za mało? Wstawiłam do nieogrzewanego pomieszczenia, gdzie temperatura na podłodze wynosi 4-5 stopni, pomieszczenie ma małe okienko, czy będzie im tam dobrze? Ziemi nie za mało? Mam też liatrę i frezje - może też powinnam dać je do ziemi? Szkoda by było, gdyby się zmarnowały... A może wystarczyłoby dorzucić ziemi do woreczków, w których były kupione?