yanka pisze:Halo! Halo! Żyjecie?
Krzychoo pisze:Myślę, że przy takich ugorach to Ulcię zobaczymy najwcześniej w październiku na forum. Wrzuci fotki pęcherzy na rękach i nogach od kopania i grabienia. Do tego wysmagana wiatrem twarz i zmierzwiona fryzura. I obietnica, że w przyszłym roku na pewno pójdzie lepiej

Żyjemy, żyjemy. Odśnieżania tyle że jeszcze do kopania się nie zabraliśmy a już mogę zdjęcia pęcherzy wrzucać
GrzegorzR pisze:ewamaj66 pisze: Zdążycie ze wszystkim, kiedy się wyleczycie.
Nie zdążą.

No jeśli te zaspy mi do czerwca nie stopnieją to faktycznie może być ciężko
NikaDo pisze:
podaję link , gdzie jest fajny pomysł na oryginalną i trwałą ścieżkę, chodnik...itp
-->
http://forumogrodnicze.info/viewtopic.p ... ka#p273638
jak tylko zniknie śnieg i pojawią się roztopy idę w okoliczne pola szukać materiału na takie cuś;) w zależności ile uda mi się wydobyć towaru, będę myśleć w jakiej kolejności i gdzie ułożyć

Fajnie to wygląda, tylko, że ja kaleka jestem i na pewno bym się potknęła, poobdzierała, wybiła sobie kilka zębów... w trosce o moje zdrowie ścieżka winna być płaska
A oto zawartość parapetów a dokładniej jednego:
To je papryczka. Papryczka rośnie jak wściekła.
A to je arbuzik. Z arbuzików na 10 posadzonych wyrosła połowa z czego 3 zdechły w niewyjaśnionych okolicznościach

, więc na te ostatnie dwie sierotki chucham i dmucham by nic się im nie działo.
Ostatnio wysadziłam też melona i aksamitki a dziś czas na pomidorki
A tu żywopłocik dla przypomnienia, nawet się karmik(własnoręcznie robiony, sama trzcinę ścinałam, dumna jestem jak paw

)
na zdjęcie załapał.
A tu żywopłocik "po". Wiecie, zima dłuższa niż zapowiadali, palić nie było czym, krzesła się już w styczniu skończyły
A tu, żywopłocik po strzyżeniu, taczunia, sekatorek i nawet ja się załapałam
My z Miśkiem to strasznie niecierpliwi jesteśmy, więc jak tylko się ciut cieple zrobiło, to sekatory w dłoń i do boju. Skróciliśmy go do ok.170cm, jak się zazieleni to powycinamy wszystkie pozostałe badyle (suche i bez pędów).
Inspekt też już jest przygotowany, tzn dechy, bo bydle jest takich rozmiarów, że poskręcać będziemy musieli na dworze, bo inaczej to tego z domu nie wytargamy, a z racji panujących zamieci jeszcze to nie nastąpiło i coś mi się wydaję, że w najbliższym tygodniu też nic z tego nie będzie.
