Witam w biały poniedziałek. Nie powiem, żebym była szczęśliwa z tego powodu, ale czego się nie robi dla roślinek

, nawet śnieg sie lubi

.
Napadało tego puchu sporo, ale nie odśnieżam, liczę na odwilż
ElleBelle, nie odśnieżam, robię bunt. Wczoraj byłam na wcześniejszych imieninach u chrzestnej Bożenki. Zawiozłam parapetowca i coś do ogrodu. Potem mam dostać szczepki pelargonii
Mnie tak nosi jak jadę obok, bo też kierowca jestem. Najgorzej jednak jak ja w domu a on jedzie i mam mu drogę podpowiadać

. Jednak ostanio jak jedziemy razem, siadam z tyłu i nic mnie nie interesuje
Pati, porobiłam zamówień i nie zapłaciłam. Nie mam stracha, że coś przyjdzie

. A tak serio, wczoraj nie wytrzymałam i posadziłam begonie, a raczej to co z nich zostało. Ciekawe czy udało mi się je przechować? Były wysuszone

. Muszę kanny podpędzić w donicach, ale ziemia w worku zamarzła mi na podwórku
Gosiu, dziękuję za uznanie dla parapetowców

. Panem racej się nie stresuję, ale od czasu do czasu, tak podniesie mi ciśnienie, że nie panuję

i muszę sobie ulżyć.
JagiS, mnie to ... za oknem też nijak nie podnieca, ale jak już musi być to lepiej teraz niż w maju

. Na pociechę są parapety, a jak i to nie pomaga, można po ofertach w necie się poszwędać... pamiętając, żeby nic nie kupić

, bo kieszeń pusta i miejsca brak
Jolu, jak zaczeło padać w piątek, to w sobotę nawet ucieszył mnie ten śnieg. Jednak jak zobaczyłam ile tego jest w niedzielę to się zeźliłam, miałam wyjazd zaplanowany. No i dorga zupełnie biała i śliska. A dziś znów pada i lasu nie widać, który mam 20m od okna.
Zaraz jakieś fotki będą, ale najpierw muszę je obrobić