
Cattleye polecam dla osób cierpliwych i z większą ilością miejsca; w sumie nie są takie trudne, mnie do trzymania większej ilości (poza brakiem miejsca) zniechęca trochę fakt, że z nimi cały rok roboty a tylko 2-4 tygodnie radości z kwitnienia. O ile dobrze nam pójdzie w danym sezonie, oczywiście

Asiu, ziemiórki niezmiennie są, niestety. Nie pomagają ani lepy, ani pajączki (są tylko 2, po 1 w każdym pokoju, i to malutkie


Oncidum bordowe pachnie pięknie i na cały pokój, tak jakoś waniliowo, ale świeżo, nie męcząco- bardzo je polecam!
Pozostałe kwitnienia jesienne:


Końcówka kwitnienia:

Moja namiastka Phal. Pink Panther (wciąż leży mi na sercu




Tu uparciuch, którego udało mi się zmusić do kwitnienia po dłuższej przerwie; jak to leń, wysilił się tylko na 5 kwiatów i to każdy w inną stronę, nawet nie było jak zdjęcia zrobić (zdjęcie z lampą i bez):


Keiki, tak wyglądały rok temu- po 1 listku i zastój kompletny:

Tak jest dzisiaj; zostały tylko 2 na roślinie, jedno z nich zakwitło:

Niestety, z bardzo ładnych kwiatków zrobiła się forma peloric, która też mi się podoba, ale już mniej- zbyt liczyłam na poprzedni widok (ciekawe jak będzie w kwitnieniu rośliny-matki, jak już się zdarzy- na razie się nie zanosi):

Uwielbiam takie "niespodzianki" jak ta falbanka


Pokazywałam już moją miniaturkę? Taka tam zwyczajna, ale za to płodna: kupiona bez kwiatów, w ciągu niecałego roku wydała dorodne keiki (dawno odcięte) i zakwitła:


Widok, który uwielbiam- wysyp pączków u miltonidium tuż przed kwitnieniem:

I samo kwitnienie:


No i na koniec Dendrobium fire bird; udało się i w tym roku





No i tak już zupełnie na koniec: z cyklu "okazja za grosze"; wciśnięta w ciasne szkło, z połamanymi i częściowo podgniłymi korzeniami, ale zdrowa, kompaktowa i z małym keiki- liczę, że się uchowa i będzie równie wdzięczna jak ta pomarańczowa :

Asiu, Małgosiu- bardzo polecam ascocendy; w porównaniu do vand są naprawdę bezproblemowe; szybciej rosną, chętnie kwitną i chyba w sumie niewiele im trzeba!
