Mieszkam w bloku, mam działeczkę w ROD, ale uprawiam działkę od 20 lat, kiedy jeszcze o gnojówkach i EM-ach się nie śniło

. W związku z tym stosowałam przede wszystkim kompost a jako uzupełnienie nawozy sztuczne. Opryski tylko chemicznymi środkami ochrony roślin. Do tych cudownych środków mam stosunek zdroworozsądkowy na zasadzie: nie pomoże, nie zaszkodzi. Nie oczekuję, że załatwią mi wszystko, że będę mieć super glebę i super zdrowe warzywka, ale coś tam pewnie pomogą. A pod ręką i tak mam nawozy sztuczne i zakupione czekają śor.
Owszem, dawniej nie znano tych różnych chemicznych wspomagaczy, ale gospodarowanie na ziemi polegało na szczęściu - albo się udało, albo nie. A znacie historię Irlandii i wielkiego głodu

Zaraza ziemniaczana, która w latach 1845 - 1849 zniszczyła uprawy ziemniaka (które stanowiły podstawe wyżywienie ludności), spowodowała śmierć ok. 1,5 mln ludzi.
Działkowicz, jak mu w gorszym roku zaraza zeżre wszystkie pomidory, zakopie je lub spali ale nieszczęścia z tego powodu nie będzie. No a w następnym roku już wczesną wiosną w takowe środki się zaopatrzy

.