Hej, to ja,
Ibrakadabra, gwiazdka tego wątku. Siedzę wysoko i widzę Was
Czas zajrzeć do łazienki.
Gajowa, zaglądamy w oczka, będzie też o Tobie.
Oczko wykopałam zaraz po objęciu ogrodu, bo nie wyobrażam sobie, żeby go nie mieć. Ale kiedy po raz drugi pękła mi wanna, pardon: folia, wściekłam się

, dziurę nadludzkim wysiłkiem zasypałam, porozdawałam rośliny i nasadziłam pomidorów i kabaczków. Pomidory porosły drzewiaste, ale owoce zżarły grzyby, natomiast kabaczki poszły głównie w liście

. I tak mi było żal żabek, ważek, odbicia nieba w wodzie, lilijek wodnych itd., że wściekłam się po raz drugi i cap za łopatę: ziemia won na rabaty, nowa folia, kamolce
zuruck na miejsce i w maju ub. roku oczko było gotowe. Nawet Gajowa chciała je z napisem "Kobieta potrafi" w złote ramki oprawić i kłuć nim w oczy swojego M ( na szczęście nie doszło do tego kłucia, bo miałabym chłopa na sumieniu

). Miało być mniejsze i w lepszym kształcie, ale w tzw. morderczym zapędzie wyszło jak balia, ale tym bardziej do łazienki się nadaje

. A może przerabiać, Gajowa, jak myślisz
Zadanie czyszczenia wody wykonują pracowite błotniarki stawowe i rośliny, których z powyżej opisanych względów nie jest jeszcze dosyć. Lilię odzyskałam, ale Pontederii cordaty jeszcze nie

.
Na razie tyle, żeby Was nie potopić _ Jagoda