Witam wszystkich w poniedziałkowy wieczór.
Dzień w pracy zleciał niesamowicie. Tyle roboty, że nie wiedziałam w co ręce włożyć. Nie dosyć, że moja była do wykonania, to jeszcze okazało się, że muszę zastępowac moją przełożoną, bo się biedula rozchorowała.
Jak wróciłam do domu nie wiedziałam jak się nazywam, dobrze że jak koń do domu trafiłam.
Z tym koniem to prawda. Czasem zdarza mi sie, że po pracy muszę załatwić jakąś rzecz, ale kiedy jestem zmęczona zapominam o tym i droga prowadzi mnie prosto do domu. Dopiero jak już jestem blisko nagle do mnie dociera, że miałam jeszcze coś zrobić. I muszę się cofać
Przyzwyczaiłam się, że mogę Wam odpowiadać na bieżąco. Teraz znowu mam zaległości.
Cieszę się , że mnie odwiedzacie. Bardzo to podnosi na duchu.
Aniu, ja nie mam jeszcze tylu roślin, ale to jest fajne, bo wiem, że co roku będę miała co kupować. A to lubię najbardziej. Chyba bardziej niż buty
Anetko, ta praca nad trawnikiem wcale mi nie przeszkadza. W sumie niedługo będę miała tylko to do roboty.

A trawnika nie mogę pomniejszyć. M. broni jak niepodległości
Teresko, wiem ile Ciebie czeka pracy. Będę kibicowała. Twoja praca przyniesie dużo bardziej spektakularny efekt, niż mój trawnik
Iwonko, u mnie w okolicy jest bardzo mało takich ogłoszeń. A może niemało? Może boję się w ogóle zacząć? No i drugi problem to czy nie dam się znowu oszukać z tą ziemią. Już raz wcisnęli mi chłam.
Maju, gdybym miała tylko takie ścieżki pewnie też bym się nimi nie przejmowała. Niestety mój trawnik to olbrzymi kawał ziemi. Jeśli jest w takim stanie wygląda to makabrycznie. Muszę to naprawić. Może kiedyś z czasem też będe miała takie ścieżki. Ale to chyba w przyszłym wcieleniu.
Adrianno, bardzo dobrze mnie znasz.

Chociaż może z czasem zapragnę spokoju? Będę chciała tylko chodzić pomiędzy moimi roślinkami i patrzeć jak rosną? Bez zmuszania ich do ciągłego przyzwyczajania się do nowego miejsca? Czasem myślę, że ja bym strasznie się czuła, gdybym musiała przeprowadzać się co chwila. Może z czasem dojrzeję do tego?
Bożenko, niestety nie jestem w stanie Ci pomóc z tymi trawkami, bo nigdy w życiu nie siałam ich.
Kasiu, różnica poziomów pomiędzy trawą, a kostką jest duża. Kostka została położona wyżej, bo wiedzieliśmy, że trzeba nawieźć nowej ziemi. No, ale robiliśmy to pierwszy raz, więc nawieźliśmy tylko do poziomu kostki. Po latach okazało się, że ziemia ubiła się i teraz między kostką a trawnikiem jest parę cm. Koszenie sprawia trudności, szczególnie mi. A widząc, że niestety kosiarka stanie się prawdopodobnie moim narzędziem pracy, bo m. ma coraz więcej dłuższych wyjazdów, chciałabym poprawić sobie komfort pracy.
Tosiu, mam nadzieję, że to się spełni, i tata będzie miał trochę czasu. W sumie to az tyle go nie potrzebuje. Każdy kawałek zajołby nam 3 dni. Czyli licząc ekstremalną wersję 15 dni, ale rozłożone na kilka miesięcy. M. niestety coraz częściej wyjeżdża zarobkowo. Teraz prawdopodobnie jak wyjedzie 20 lutego, będzie w domu tylko na święta i zaraz potem znowu wyjeżdża na cały kwiecień. A co dalej nie wiem. Także raczej zostaję sama z tymi wykopkami.
Jula, u mnie to odmładzanie nie działa. Ostróżka zaraz po dzieleniu zanikała. Nie mam pojęcia dlaczego. Chyba, że będę je traktowała jak jednoroczne. Kiedy wiosną zobaczę, że nie wychodzą będę kupowała nowe.
Ewa, i to może być rozwiązanie. Może one u mnie mają za sucho. Mam piaski, więc wody trzeba dużo lać, a ja raczej jestem oszczędna.
A raczej leniwa Tylko róże i Rh podlewam w czasie największej suszy.
Asiu, tak sobie usiadłam i przemyślałam, ile to wszystko może mi zająć czasu. Opryskanie kawałka trawnika pewnie raptem z godzinę. Aaa zapomniałam, że musze wcześniej powbijać paliki i otoczyć ten fragment taśmą, żeby moja psina nie zatruła się Randalem. Może potrzebny będzie jeszcze kolejny oprysk, ale to tez niewiele roboty. Po paru tygodniach do pracy wzięłaby się glebogryzarka. I tutaj właśnie chciałam prosić o pomoc tatę, bo nie wiem, czy kobitka da radę utrzymać tego potwora. Myślę, że takie małe kawałki zajęłyby mu 1 dzień. Wybieraniem resztem zajęłabym się już sama. Myślę, że też zajęłoby mi to jeden dzień. Poetem to już całe przygotowanie podłoża i sam siew. I tu nie mam pojęcia ile by mi to zajęło. Kolejny etap po posianiu trawy byłby możliwy dopiero wtedy, kiedy trawa porządnie urośnie, żeby mój pies jej nie zniszczył. Może i dam radę?
Bardzo mnie pocieszyłaś informacją, że randap bierze to cholerstwo. Teraz myślę bardziej pozytywnie o przeróbce trawnika.
Czytając jakie Ty masz plany na ogród to moje wcale nie są aż takie olbrzymie. Mam nadzieję, że sama z tym nie zostaniesz?
Nawet nie wiesz jak się cieszę, ze znowu chcesz mnie odwiedzić, bo tylu wpadkach
Jola, ja nawet nie miałam czasu spojrzeć za okno, żeby zobaczyć jaka pogoda. Natomiast teraz widzę w świetle latarni, że pada śnieg, a raczej deszcz ze śniegiem.
Ciekawe jak będzie się jutro jechało.
Takie 12 ton bardzo by mi się przydało. Musze w końcu zabrac się za ogłoszenia. Wożenie taczkami jeszcze nie jest takie złe. Najgorsze jest ich napełnianie.
Jolu, Gosiu, Iwonko, Aniu, dzięki Waszym dyskusjom nabrałam ochoty na poszukiwania. Musze tylko znaleźć najpierw trochę czasu.
Gosiu, Ty też masz tego trawnika do przerobienia. No, ale przynajmniej mamy co robić.
Edytko, nie wymieniaj trawnika na siłę, bo ja wymieniam. U mnie taki stan rzeczy trwa już od prawie 8 lat. Wy dopiero zaczynacie. Ja w końcu dojrzałam do tego tematu. Patrzę po prostu na rabaty i ta trawa je szpeci. Najbardziej przeszkadza mi trawa, która włazi rozłogami na rabaty. Musze co parę dni sprawdzać, czy już jej tam nie ma. A ona podstępnie przy brzegu się nie pojawia, tylko gdzieś w głębi i trudno ją potem usunąć. Jej chcę się przede wszystkim pozbyć. No i mam pełno mchu. Kiedy jest susza praktycznie nie mam trawnika tylko ściernisko
Sama zobacz
Ale się nagadałam
Teraz trochę zdjęć. Już się mogę doczekac takich widoków
